Imię: Mala Nazwisko: Zanger

  • TAK
  • Kobieta
  • Mala
  • Zanger
  • Frydman
  • Magdalena Wielgus
  • 1927-10-06
  • Grodzisk Mazowiecki
  • Tak
  • Z Warszawy
  • Pańska 29
  • Chłodna 38; pl. Grzybowski 12; Bobryk (Ukraina), Ostrów Lubelski; Lublin; Warszawa ul. Łucka 16; Lublin; Wuppertal (Niemcy);
  • Żyd
  • podstawowe
  • Córka Fiszera i Szajny z d. Wiśniak, czwarta i najmłodsza z rodzeństwa (Luba, Lolek, Pinkus i Mala). Mieszkała z rodziną w Grodzisku Mazowieckim pod Warszawą. Ojciec miał hurtownię art. spożywczych, zbankrutował w 1934 r. Rodzina wyjechała do Warszawy w 1935 r. W pobliżu domu była szkoła, do której chodziła. Po wybuchu wojny zaczęła uczyć się na tajnych kompletach. Ojciec jako jeden z pierwszych zachorował na tyfus. Pogorszyła się sytuacja finansowa rodziny i musiała zrezygnować z nauki. Razem z matką szyła pantofle z futrzanych kapeluszy, dla biednych dzieci, które były wysiedlone do Warszawy z innych miast. Później zaczęła pracować w fabryce skarpetek, zszywała ostatni szew. Rodzina przeniosła się do jednego pokoju, na Chłodną 38. Ojciec i 16-letni brat Lolek zostali złapani w ulicznej łapance i umieszczeni w obozie (chodzi chyba o obóz pracy). Reszta rodziny przeniosła się na pl. Grzybowski, do kuzyna, u którego już mieszkało wiele osób, uciekinierów z innych miejsc. Jej inny brat, Pinkus należący do Toporolu, wyjechał z Warszawy na wieś. (w tym miejscu str. 8 i 9 są nieczytelne - czarne pasy). Matka zachorowała na tyfus, przeżyła. Dozorczyni z pobliskiego domu zawiadomiła, że Lolek, który uciekł z obozu (autorka nie pamięta nazwy), rano zjawił się w bramie jej domu, zdołał podać tylko kartkę z adresem rodziny i stracił przytomność. Matka pielęgnował go, aż odzyskał przytomność. Matka włożyła do małej beczki na wodę, przywiezionej z Grodziska, różne cenne rzeczy i zakopała beczkę w piwnicy w głębi podwórza na pl. Grzybowskim 12. Kiedy stan Lolka się poprawił znacznie, rodzina zaczęła myśleć o ucieczce z getta. Wyszli z getta (autorka nie opisuje w jaki sposób). Matka udawał niemowę, brat chodził o lasce. Ruszyli do Bobryka (prawdopodobnie Bobryk Perszyj na Ukrainie) gdzie mieszkała siostra Mali, Luba. Była to osada kilku domów, która kiedyś należała do ciotki Szajny. Dotarli do Bobryka w dzień urodzin siostry. Luba mieszkała w jednopokojowym mieszkaniu z małżeństwem Jesionowiczów i ich synem. Teraz było ciaśniej, materace ze słomy zajmowały całą podłogę. (str. 16 i 17 nieczytelne - czarne pasy). O niemieckich akcjach likwidacji Żydów w okolicy, uprzedzał ich komendant policji z Uścimowa, pan Zdun. Pukał w okno, wołał Szajnę i wtedy wszyscy mieszkańcy uciekali z domów do kryjówek. Mala zaczęła pracę u bardzo przyjaznych gospodarzy, państwa Mikołajko. Niańczyła ich dziecko i pomagała w gospodarstwie. Na początku maja (autorka nie podaje roku), kiedy była w pracy, wpadli do domu Mikołajkowie krzycząc, że zabijają wszystkich w Bobryku. Schowała się w krzakach nad rzeką. Widziała stamtąd trzy palące się domy. Wiatr przywiał na wpół spalone stronice ksiąg, pierze itp. Zbierała te stronice. Kiedy wyszła z ukrycia spotkała swojego rówieśnika i sąsiada Władka Hulajko, który opowiedział jej co się działo. Furmankę z czterema Niemcami prowadził szewc, który chciał zdobyć żydowskie rzeczy. Niemcy kazali wyjść wszystkim z domu, ustawili ich pod murem, policzyli (było ich 29), a później kazali biec i strzelali do biegnących. Uratował się tylko jeden chłopiec, Heszek, który dobiegł do lasu. Później Niemcy zawołali chłopów z pobliskich pół, żeby zebrali trupy i je policzyli. (następna strona nr 24 jest w całości nieczytelna; str. 25 jest czytelna w połowie - pasy na niej zasłaniają lewą część strony). Z dalszego, połowicznego tekstu wynika, że Pinkas i Mala przeżyli. Matka, Lolek i Luba zginęli, zostali pochowani obok trzech małych brzózek w Bobryku. Mala została z rodziną Hulajków. Zaczęła uczyć pisać i czytać ich dwie córki, szydełkowała swetry dla całej rodziny. Spała na podłodze obok ich pastuszki, jadła to co zostało po ich posiłku. W tej okolicy to byli najbogatsi gospodarze. Często głód zmuszał ją do kradzieży jajek i wybierania resztek z kubła dla świń. Często Hulajków odwiedzali ich Niemcy, wtedy podglądała przez dziurkę od klucza synową Hulejków ubraną w rzeczy jej mamy. Po jakimś czasie znalazł ją u Hulajków pan Zdun i przepraszał, że tamtego dnia ich nie uprzedził, ale Niemcy wysłali go z jakąś misją. Prosił, żeby Mala zamieszkała z jego rodziną. Mala bała się wszystkiego i odmówiła. Powiedział jej też, że matka zakopała małą walizkę i on wie gdzie. Walizkę odkopał jej brat Pinkus i został okradziony przez okolicznych chłopów. Odnalazł ją ojciec, Fiszer Frydman, który przeczytał w niemieckiej gazecie o zabiciu "bandytów" w Bobryku, i prosił żeby poszła z nim, ale się nie zgodziła. Pinkusa widywała pastuszka Hulajków, i przynosiła mu trochę jedzenia i zapałki. Spotkał się z Malą pewnego dnia, źle wyglądał. Powiedział jej, że wcześniej nie skorzystał z oferty partyzantów, żeby do nich przystał, a teraz chowa się głodny. Po pewnym czasie Mala dostała wiadomość, że został zastrzelony w lesie. Okolice zostały oczyszczone z Żydów. Stara Hulajkowa nie chciała dłużej trzymać Mali, przyjął ją jeden z synów Hulajko. (str. 32 nieczytelna). Postanowiła jednak szukać pracy tam, gdzie nikt jej nie zna. Miała niespełna 15 lat, była niedożywiona, pokryta wrzodami, źle ubrana, wyglądała na młodszą, chowała się w krzakach i nieskoszonych zbożach, bo sama na drodze była podejrzana. Wędrowała długo i trafiła w końcu do chałupy, w której gospodyni o nic nie pytała, nakarmiła ją i ułożyła spać, jacyś mężczyźni wchodzili i wychodzili. W tej okolicy były wielkie lasy. Postanowiła znaleźć ojca w Ostrowiu Lubelskim. Kiedy dotarła do miasta poszła do szpitala, była cała owrzodzona i wycieńczona. Miejsc w szpitalu nie było, ale dzięki litości pielęgniarek i lekarzy została przygarnięta do pokoju pielęgniarek. Opiekowała się nią żona jednego z lekarzy i karmiła. Doprowadzono Malę do dobrego stanu. Odnalazła ojca, ale jego charakter nie pozwolił jej z nim zostać. Udała się do Orzechowa Starego, do swoich przyjaciół, Nastii i Mikołaja. Jeden z uczniów, syn przyjaciół, wyłudził metrykę od swojej koleżanki i dał ją Mali. Musiała jednak odejść z tego miejsca. Ktoś jej poradził, żeby dostała się na roboty do Niemiec. Nie udało się, pojechała do Lublina. (str. 41 nieczytelna). Spotkała Marię, która zaprosiła ją do domu. Mieszkała tam grupa osób, która jeździła na wieś po chleb na handel. Mala zaczęła z nimi jeździć. Po pewnym czasie grupa zaczęła ją podejrzewać o złe pochodzenie. Musiał się wynieść. Kupiła bilet do Warszawy, żeby znaleźć jakąś rodzinę w getcie. 11 listopada 1942 r. (prawdopodobnie był to 1943 r.) stanęła pod murem getta. Getto było puste. Błąkała się po ulicach. Na drodze do dworca spotkała kobietę obładowaną paczkami. Zaproponowała pomoc. Dotarły obie na Łucką 16. Powiedziała kobiecie, że spóźniła się na pociąg i ta pozwoliła jej zostać na noc i przespać na podłodze. Rano pojechała do Lublina. Postanowiła zgłosić się na roboty do Niemiec. Stojący przed drzwiami komendantury policjant polski uprzedził ją, że jeśli wejdzie do środka, to już jej nie wypuszczą. Weszła, (brak kolejnych dwóch stron). Mala znalazła się w obozie pracy w Wuppertalu, w Niemczech. Została przydzielona do pracy w fabryce Niemca Wichortza (?), przy pakowaniu różnych przypraw, grupie młodych dziewcząt. Było wśród nich kilka Żydówek. Właściciele dbali pracownice, dobrze je karmili. W grupie dziewcząt zaczęło się poszukiwanie Żydówek, zostało ukrócone przez ich patrona, pana W. Bombardowania w 1944 r. zmusiły patrona do zamknięcia fabryki. Część dziewcząt uciekła, te które zostały patron umieścił w szpitalu, nie chcąc ich wysyłać do innych obozów. Mala pracowała w kuchni szpitalnej. 5 maja 1945 r. została wyzwolona przez Amerykanów.

  • po powstaniu warszawskim, powstanie w getcie, powstanie warszawskie, poza gettem, przed gettem, w getcie, wysiedlenie
  • mieszkaniowe, młodzież, obozy, ocaleni, pomoc, robotnicy, strona aryjska, wyjście z getta