Imię: Jakub (Kuba) Nazwisko: Bałaban

  • TAK
  • Mężczyzna
  • Jakub (Kuba)
  • Bałaban
  • Kazimierz Bałaban, syn Józefa i Bronisławy.
  • Warszawa
  • Tak
  • Z Warszawy
  • Nowolipie 32
  • Żyd
  • inna, na powierzchni, w mieszkaniu
  • Ojciec był przedsiębiorcą budowlanym. Matka zajmowała się domem. Miał dwie młodsze siostry i starszego brata. W 1938 r. został powołany do WP. Służył w Grudziądzu w 18 Pułku Ułanów. Dwudziestego dnia wojny dostał się do niewoli niemieckiej, do Piotrkowa Trybunalskiego, a stamtąd do obozu jenieckiego. Podał się za katolika. Zachorował na czerwonkę i trafił do szpitala. W październiku 1939 r. został zwolniony i wrócił do Warszawy. Budynek, w którym mieszkał znalazło się w getcie. Rodzina cierpiała biedę. W 1942 r. Jakub postanowił wyjść z getta. Wyszedł, razem ze swoją dziewczyną, Hanką, przez ogrodzenie od strony Okopowej, płacąc 500 zł. Pojechali tramwajem na Pragę, stamtąd kolejką do Radzymina. Z Radzymina poszli pieszo do Jadowa, do getta, w którym był wujek Jakuba. Później poszli do Stoczka Węgrowskiego, tam jeszcze nie było getta. Jakub zaczął handlować, woził mąkę, mięso itp. do Warszawy. W pobliżu Stoczka leży Treblinka (12 km). Krążyły pogłoski, że tam budują obóz dla Żydów. Nikt w to nie wierzył. W czerwcu 1943 r. uciekł z Treblinki piekarz Gecel Bekier z Warszawy, a parę dni potem 25-letni chłopak również z Warszawy. Jakub obu uciekinierów przetransportował do Warszawy, do getta. Chcieli opowiedzieć ludziom w getcie o Treblince. Kiedy Jakub dostał wiadomość od znajomego strażnika, że Niemcy następnego dnia będą wysiedlać Żydów, uciekł ze Stoczka. Było ich sześciu chłopców i cztery dziewczyny. Schronili się w lesie w okolicy Zieleńca. Przez kilka dni byli głodni, trudno było dostać jedzenie dla 10-ciu osób. Jakub i Hanka poszli do wsi Wielki Topór. Miał tam znajomego, Kowalczyka. Do niego przychodził Jakub co kilka dni nocą i dostawał kilka bochenków chleba i coś do picia. Była wczesna jesień, Kowalczyk powiedział, że w Zambrowie jeszcze nie ma getta. Po drodze zaszli w Broku do jakiegoś gospodarza. Jakub szczerze powiedział, że jest Żydem i potrzebuje pomocy. Gospodarz zaproponował mu zostanie u niego, jako brat. Hanka, o semickich rysach, została schowana w spichrzu. Gospodarz umył ich, odwszawił, dał czyste ubrania. Zajmował się szmuglem, po kilku dniach odprowadził ich do granicy. Ustalił kolejność marszu: on pierwszy, za nim żona, córka, za córką Jakub, a na końcu Hanka. Jakub jednak postanowił być ostatni, żeby ochraniać dziewczynę. Hanka zgubiła w lesie przygranicznym ślad. Była załamana. Po pewnym czasie usłyszeli nawołujący ich głos córki gospodarza, który zorientował się, po przejściu granicy, że ich nie ma. Kobieta przeprowadziła ich przez granicę. Jakub, z radości, oddał gospodarzowi wszystko co miał, pieniądze i pierścionki. Z Zambrowa wysiedlono ich, razem z Żydami z Łomży i okolic, do koszar pod miastem, gdzie Niemcy utworzyli obóz. Nie było pracy, nie było jedzenia. Byli w obozie do grudnia 1942 r. Niemcy zaczęli likwidować obóz. Był mróz. Wozili furmankami po 150 osób na dworzec kolejowy. Po drodze wielu umierało. W zaplombowanych wagonach jechali do Oświęcimia. Transport liczył ok. 2000 osób. W Oświęcimiu-Birkenau, po selekcji, ocalało 150 mężczyzn i 60 kobiet. Jakub dostał nr 86794. Po tygodniu zachorował na czerwonkę, nie miał siły i stanął "przy ścianie". Dostał się, przez przypadek, na blok nr 7, usiadł pod ścianą. Pomógł mu chłopak z Warszawy. Dzięki jego staraniom Jakub dołączył do ekipy sprzątającej odchody chorych. Jakub pracował tam do maja 1943 r. Potem został przeniesiony do komando zbierającego trupy z całego obozu. W 1944 r., razem z kolegami, Jacobem (Francuski Żyd) i Mendelem Eisenbachem (Żyd ze Słowacji), zaczął planować ucieczkę. 3 marca 1944 r. weszli do bunkra wybudowanego przez innych więźniów pod stertą drewna na placu, na którym rozbierano baraki. Siedzieli w bunkrze 3 dni, aż usłyszeli rozkaz odwołania poszukiwań. Nocą wyszli z bunkra, dotarli do rzeki Soły. Znaleźli prom w Brzeszczu, który przewoził ludzi do kopalni. Zostali złapani, odwiezieni do Oświęcimia. Zostali ukarani 25 batami i przeniesieni do StraffKommando. Bunkier nie został odkryty i wykorzystało go jeszcze kilka/kilkanaście osób. Doczekali ewakuacji do Schaschenhaugen we wrześniu 1944 r. Stamtąd Jakub dostał się do Ohrduf, Buchenwaldu i do kolejnego transportu do Theresienstadt, w marcu 1945 r. W obozie byli już jako wolni. Został dołączony do transportu do Francji. Stamtąd dostał się do Izraela, w sierpniu 1945 r.

  • po powstaniu w getcie, po powstaniu warszawskim, powstanie w getcie, powstanie warszawskie, w getcie, wysiedlenie
  • działania Niemców
  • handel, obozy, ocaleni, próby ratunku, strona aryjska, wyjście z getta
  • Jakub Bałaban w swojej Relacji napisał, że Gecel Bekier, uciekinier z Treblinki, zjawił się w Stoczku Węgrowskim w czerwcu 1942 r. Z wiarygodnych źródeł wiadomo, że pierwszy transport do Treblinki dotarł 23 lipca.
    "Stanięcie przy ścianie" baraku znaczyło, że nie chce się wyjść do pracy, a tym samym dłużej żyć. Tych, którzy mieli jeszcze siły prowadzono do bloku 7, dla tzw. "muzułmanów". Tatuowano im na ręku przy numerze literę L. Oznaczało to, że nie mają już prawa żyć. Kiedy do tego baraku dotarł Jakub, okazało się, że tatuażysta jest zajęty przy nowym transporcie. Jakub został wypuszczony.