Given name: Irena Family name: Śmigielska (po mężu Rozenbach)

  • NO
  • Female
  • Irena
  • Śmigielska (po mężu Rozenbach)
  • Librader
  • Ochenkowska
  • około1917 r.
  • Warszawa
  • Yes
  • From Warsaw
  • Wola
  • Waliców 14
  • Karmelicka; Ostrowska; Zamenhofa; Świętojerska; Długa; Pańska; Marszałkowska; Solec 1A;
  • Jewish
  • good
  • Córka Adolfa (?) i Ewy z domu Auswaks. Miała młodszą o trzy lata siostrę Jankę. Chodziła do przedszkola pani Szolcowej, później do szkoły pań Gaczeńskiej i Kacprowskiej.Ich ojciec zmarł kiedy Irena miała lat 15, a Janka 12 (1932r.?). Zostały same z matką. Mieszkały w ładnym trzypokojowym mieszkaniu. Matka postanowiła utrzymać to mieszkanie. Irena w 14-tym roku życia zaczęła współpracę z "Małym Przeglądem", założonym przez Janusza Korczaka. Pisała artykuły i wiersze pod pseudonimem "Aneri". Przed wybuchem wojny, w 1938 r., wyszła za mąż za Adka Rozenbacha. Pracowała jako sekretarka w hurtowni farmaceutycznej Pollabor pana Luriera. Mąż dostał powołanie do wojska w sierpniu 1939 r. Siostra we wrześniu, po starcie pracy, postanowiła wyjść na Wschód. Irena została z matką i przeniosła się do jej mieszkania, na Waliców. Mąż został ranny w głowę, umieszczony w łódzkim szpitalu, gdzie go odwiedzała, a później przewieziony do Warszawy. Zmarł w styczniu 1940 r. w wyniku zapalenia opon mózgowych po przeziębieniu. Po utworzeniu getta nadal pracowała w hurtowni, która znalazła się w obrębie getta. W hurtowni poznała Romana Rozenbacha, szwagra swojego szefa. Roman był również wdowcem. Zaczęli się spotykać w getcie. Roman pracował w Gminie Żydowskiej. Czasami zapraszał ją do kawiarni "Sztuka". Latem 1942 wyszła za niego za mąż. Kilka dni później dom na Waliców został otoczony do wysiedlenia. Uratowała się razem z matką i mężem, ale zaraz się wyprowadzili. Irena z Romkiem zamieszkali w byłej stróżówce na Karmelickiej. Matka zamieszkała na Białej, już się nie zobaczyły. Matka prawdopodobnie zginęła w Treblince. Pracownicy Gminy z rodzinami zostali skierowani na selekcję na ul. Ostrowską. Dzięki pomysłowości Ireny, która pociągnęła męża do wychodzącej kolumny policjantów, uratowali się. Skoszarowani zostali na Ostrowskiej. Zajęli małe mieszkanie, w którym było kilka łóżek. Razem z nimi trzy inne pary. Irena nauczyła się wtedy gotować kilku potraw. Po kilku tygodniach zaczęła się następna selekcja. Uciekła przed nią, razem z mężem, tylnym wyjściem z kamienicy. Dotarli na Zamenhofa, do mecenasa Gottlieba. Ten skierował ich do opuszczonego mieszkania w bloku gminy, na Zamenhofa. Mieszkanie było już pełne ludzi, ale znalazło się jedno wolne łóżko. Zaczęła pracę w placówce jajczarzy. Nie umiała skubać kur, po jednym dniu została wyrzucona. Również po jednym dniu skończyła się jej praca w byłej synagodze na Tłomackiem. W końcu zapisała się do pracy w Werterfassung. Liczyła się dla niej miska wodnistej zupy i numerek życia. Kolejny raz musiała uciekać przed wywiezieniem w czasie blokady na Zamenhofa. Znalazła miejsce w schronie na pl. Muranowskim. Wtedy razem z mężem postanowili wyjść z getta. Wyszli z aryjskimi robotnikami z warsztatu na pl. Muranowskim, na zbiorową przepustkę. Przyszli na Długą do mieszkania Stefci Ochenkowskiej, byłej pracownicy hurtowni Pollabor. Niestety współlokatorzy, Polacy, nie zgodzili się na ich zamieszkanie. Na pożegnanie dostała od Stefci jej metrykę, z którą mogła się starać o zameldowanie i dokumenty. Roman miał zamieszkać u swojej siostry Lilki, ale Irena nie miała miejsca dla siebie. Zgłosiła się do koleżanki szkolnej, Hanny Morawskiej i jej męża Jerzego. Nie dostała od nich pomocy. Poszła z Romanem na Pańską, do rodziny Błąkałów, gdzie ukrywała się szwagierka męża, Mała Lilka Lurie. Mieszkali tam przez 3 miesiące. Krótko po ostatecznej likwidacji getta, Piotr Błąkała wrócił do domu z anonimowym listem, którym był oskarżany o ukrywanie Żydów. Kazał lokatorom się wyprowadzić. W maju 1943 r. przeprowadził ich do nowej kryjówki. Zamieszkali na Marszałkowskiej, u Kazimierza Kolczyńskiego. W mieszkaniu mieściło się jakieś biuro i dopóki jego pracownicy, Leszek, Tadeusz i sekretarka Halina, nie poszli do domu, Rozenbachowie zamknięci w jednym z pokoi, byli praktycznie uwięzieni. Krótko przed godzina policyjną mogli wyjść do ubikacji, wziąć kąpiel, ugotować garnek fasoli na następny dzień. Żeby ogrzać swój pokój i odgrzać fasolę używali małej maszynki elektrycznej. Prąd w dzielnicy niemieckiej nie był wyłączany nawet na noc. Pewnego dnia, po najściu Niemców poszukujących skradzionego towaru, wyprowadzili się na kilka dni. Kiedy wrócili na Marszałkowską dowiedział się o nich pracownik biura. Po jakimś czasie sprowadziła się do nich Lilka Lurie (Gruba Lilka), siostra Romana. Kolczyński musiał robić większe zakupy i robił je w tym samym sklepie. Sklepikarz doniósł o tym Leszkowi, a ten kategorycznie zażądał, żeby lokatorzy się wyprowadzili. Wanda Lurie załatwiła im kolejne mieszkanie na ul. Solec, u Beni (nazwisko nieznane). Jerzy Lurie załatwił im wtedy aryjskie dokumenty. Przysłał do nich urzędniczkę biura meldunkowego, która pobrała ich odciski palców. Odwiedzała ich Wanda Lurie i dostarczała im tygodniówkę od Jerzego Lurie, który ich utrzymywał. Zaprzyjaźnili się z sąsiadem, szmuglerem żywności, Poleszukiem. Benia zaczęła bywać w mieszkaniu raz na tydzień z zakupami dla nich. Wiosną 1944 r. definitywnie opuściła mieszkanie. Zakupy zaczął im robić Poleszuk. W mieszkaniu oficjalnie nikt nie mieszkał, więc nie można było otwierać okna, a nadeszła wiosna. To był 18 miesiąc ich pobytu po stronie aryjskiej, zaczęli cierpieć na klaustrofobię. Latem zapchały się ubikacje w budynku. Irena postanowiła zawiadomić Wandę. Wyszła z domu po 18 miesiącach ukrywania się i pojechała tramwajem na Mokotowską, gdzie mieszkała Wanda. U Wandy zastała mieszkanie pełne ludzi i broni. Gospodarze należeli do AK, szykowali się do powstania. Dwa dni później powstanie wybuchło. Rozenbachowie, mimo strachu zeszli do piwnicy. Sąsiadom powiedzieli, że mieszkają na Pradze, dokąd już nie mogą wrócić. Po powstaniu zostali wywiezieni z Pruszkowa. Irena do Wrocławia, a Romek do Gross-Rozen. Spotkali się po wojnie, odebrali Józia, syna Romka, i później wyjechali do Izraela.

  • "Mały Przegląd" - pismo dla dzieci i młodzieży, dodatek w języku polskim do dziennika żydowskiego "Naszego Przeglądu". Utworzony przez Janusza Korczaka. Ukazywał się w piątki. Docierał do najdalszych zakątków Polski. Pod koniec miał 6 kolumn i wszystkie artykuły były pisane przez dzieci i młodzież.
    Imiona rodziców i nazwisko panieńskie matki pochodzą z Stockholm Holocaust Monument; ks. tel. 1939

  • 84