Mira i Janina Brandwajn, po szczęśliwym wyjeźd...

  • TAK
  • Mira i Janina Brandwajn, po szczęśliwym wyjeździe karetką z Umschlagplatzu, dotarły do szpitala na Lesznie 1. Pracował w nim ich szwagier i wujek, dr Maurycy Brandwajn. Maurycy zwrócił się do dyrektora szpitala, dra Steina, z prośbą o możliwość pozostawienia obu kobiet w szpitalu jako członków rodzin lekarskich. Dyrektor zgodził się pod warunkiem, że nic o tym nie wie, a Maurycy załatwi sprawę z woźnym kontrolującym, na polecenie Niemców, dokumenty przy wejściu. Niemcy pozwolili na przebywanie w szpitalu tylko najbliższej rodzinie personelu (żonie lub mężowi i dzieciom). Rodzina Brandwajnów wychodziła z domu codziennie o 5-tej rano. Do szpitala wchodzili w takiej kolejności: najpierw, z prawdziwymi przepustkami, żona Maurycego Irena z dwiema dziewczynkami Krysią (córka Maurycego) i Olą (córka Miry i Hieronima Brandwajnów); za nimi Maurycy z dwiema kobietami, Mirą i Janką, które udawały jego żonę i córkę. W szpitalu kobiety przebywały do 9-tej wieczorem i wracały do domu na noc.

  • 1942-08-00
  • wysiedlenie
  • dzieci, inteligencja, kryjówka, lekarze, medyczne, młodzież, ocaleni, pomoc, życie codzienne
  • Blum-Bielicka, Luba, Szkoła Pielęgniarstwa przy Szpitalu Starozakonnych w Warszawie (1923-1943). Wspomnienia

  • [73]