Wywiad USC 45672 - David Efrati

  • David
  • Efrati
  • wywiad USC Shoah Foundation
  • nie
  • po wojnie
  • polski
  • Urodził się w tradycyjnej rodzinie żydowskiej z koszerną kuchnią. Ojciec, Abram Efroimowicz miał sklep ze skórą, a matka Chana z domu Turower miała sklep z przyborami szewskimi. Oba sklepy mieściły się na Wołówce, placu handlowym w rejonie ulic Pokornej i Stawki. Ojciec miał czworo dzieci z pierwszego małżeństwa. Dawid miał dwie siostry rodzone (Maniusię i Frumę) i brata (Abrama). Mieszkali na Stawki 9. Przez 6 lat chodził do Hederu. W getcie, po kilku przeprowadzkach, zamieszkali znów na Stawkach pod nr 7. Zajmował się szmuglem. Ponieważ był mały i chudy przemykał się przez bramę Chłodna/Żelazna pomiędzy dwoma mijającymi się tramwajami. Zaopatrywał się w towar w Hali Mirowskiej albo na bazarze Różyckiego. Zakładał zawsze harcerską czapkę z lilijką, mówił, że nazywa się Jędrek. Poznał Polaka Stasia Galasa, z którym razem zaczął szmuglować. Bardzo dobrze zarabiał, utrzymywał rodzinę, czuł się bohaterem. W czasie pierwszych akcji przyszli po jego rodzinę. Matka wepchnęła jego i młodszą córkę do kredensu i zamknęła drzwiczki na klucz. Matka trafiła do Treblinki, a ojciec został zwolniony i wrócił do nich. Wtedy Dawid postanowił uciekać z getta. Ojciec znalazł mu możliwość wyjścia z getta z placówką i dał na drogę kilka złotych rublówek. Pojechał na Pragę do Staśka Galasa. Przyjęli go, umyli, nakarmili. Niestety w nocy Dawid zaczął krzyczeć po żydowsku przez sen, tak głośno, że sąsiedzi słyszeli. Stasiek zawiózł go na Ogrodową, do swojego ojca, który był tam dozorcą i ukrywał kilku Żydów w piwnicy. Dawid źle się czuł w dusznej piwnicy między kłócącymi się ludźmi. Wrócił znów do Staśka. Dawid pojechał do swojej dalekiej rodziny do Białej Rawskiej, wiedząc o nich tylko, że to rodzina krawca z rudymi włosami. Po kilku dniach przyszli Niemcy i spędzili wszystkich Żydów na plac w mieście. Dawid znów uciekł. Złapał go jakiś Polak prowadził go znów na rynek. Niemcy zaprowadzili wszystkich do Makowa Mazowieckiego, Dawid wtedy znów uciekł. Dojechał do Warszawy, zdecydował o powrocie do getta. Zamieszkał na Niskiej. Dostał się do transportu do Treblinki. Znalazł w podłodze przegniłe deski, uciekł przez tę dziurę. Wrócił do Warszawy do Staśka, został tam jakiś czas, aż do końca akcji w 1942 r. Potem wrócił znów do getta. Zaczął pracować przy likwidacji wysiedlonej części getta. Nie chciał iść do schronu. Znów został złapany, zaprowadzony na Umschlagplatz, ale wyciągnął go Niemiec. Znów zaczął pracować, aż do powstania w getcie. Wtedy został wywieziony do Lublina, a potem do Trawnik. Przeszedł przez bramę razem z grupą idącą do pracy na polu. Usłyszał gwizd pociągu, pobiegł w kierunku stacji, wskoczył do pociągu. Wrócił do Warszawy do Galasów, postanowił, że już nie będzie Żydem. Pani Galasowa kupiła mu za 600 zł metrykę w kościele na Grzybowskiej na nazwisko Tadeusz Różycki. Z tą metryką pojechał do Krakowa, potem do Lwowa. Tam pracował z młodymi bezdomnymi Ukraińcami, którzy nauczyli go kraść. Po tygodniu z jednym z nich pojechał do Trawnik. Pracował w gospodarstwie u Ukraińca, Józefa Saja. Pasał krowy, oporządzał konie, rozwoził nawóz na pole. Był świadkiem zabijania Żydów z Tarnowa przez Niemców i Ukraińców. Zbliżali się Rosjanie, Niemcy zabrali gospodarzowi konie, a Dawida/Tadzika jako woźnicę. Jakiś Polak oskarżył go, że jest Żydem. Uciekł do swojego gospodarza Saja. Weszli Rosjanie, zamieszkali m.in. u Saja. Dawid doniósł na Saja, że zabił chłopca żydowskiego. Z tego stresu się rozchorował na biegunkę. Poszedł do weterynarza z prośbą o pomoc. Powiedział mu, że jest Żydem, a weterynarz miał żonę Żydówkę. Zatrzymali go, postanowili adoptować, ale uciekł do Rzeszowa, a później do Warszawy, gdzie spotkał siostrę Esterkę, i do Łodzi. Poszedł do szkoły, ale był znerwicowany i dyrektor go wyrzucił. Pojechał do Wałbrzycha, prowadził z siostrą sklep. Wyjechał do Izraela (?). Tu urywa się opublikowany wywiad.