Rodzina Feldzamenów przyjechała do Warszawy, p...

  • NIE
  • Rodzina Feldzamenów przyjechała do Warszawy, poszli do rodziny Karwowskich.
    "Wchodzimy, w mieszkaniu jest bieda z nędzą. To był październik, zimno, nie ma węgla, widzimy, że nie ma co jeść. Mój ojciec się od razu pyta [gospodyni]: „Słuchaj, masz coś?” Ona mówi: „Nie mamy nic” To ojciec wyjmuje dwie pięciorublówki, i przychodzi ten syn [Zbigniew], co przez niego musieli sprzedać cały dom, on nie ma zawodu, w życiu nie pracował, nie wie, co znaczy praca. Nie ma niczego i oni zdychają z głodu, więc mój ojciec daje mu dziesięć rubli, to był majątek, i mówi: „Idź na czarny rynek, zmień na dolary i kup jedzenie do domu. Kup butelkę wódki. Kup węgiel, kartofle i cebulę. Kup dużo chleba.”
    Zbigniew wyszedł, przyszedł dwie godziny później naładowany, wszystko stoi na stole, kupił też herbatę i sól – sól podczas wojny była bardzo ważna. Wszyscy siadamy razem do stołu i robimy plan. My mówimy, że chcemy wejść do getta, my nie chcemy się u nich zatrzymać. Ale po pierwsze, musimy jechać do Krakowa, bo tam jest mój brat. To oni nam dają adres znajomego w Krakowie. Jesteśmy u nich parę dni, jedziemy do Krakowa."

  • 1942-10-00
  • 1942-10-00
  • wysiedlenie
  • mieszkaniowe, pomoc
  • pomoc długotrwała, pomoc indywidualna , pomoc lokalowa, z papierami aryjskimi, znajomi
  • Adres pochodzi z relacji Sarah Tuller złożonej w Teatrze NN
    https://biblioteka.teatrnn.pl/dlibra/show-content/publication/edition/95947?id=95947&dirids=1