Imię: Józef Nazwisko: Sterdyner

  • TAK
  • Mężczyzna
  • Józef
  • Sterdyner
  • 1908-07-15
  • Warszawa
  • Tak
  • Spoza Warszawy
  • Legionowo
  • getto legionowskie; obóz pracy w Legionowie; Pawiak; getto warszawskie ul. Niska 26; Lublin, Lipowa 3; las w Borku;
  • Żyd
  • inna, w mieszkaniu
  • brak
  • Syn Litmana i Chany z Makowerów. Rodzice prowadzili handel hurtowy owocami. Miał siostrę Minę (ur. 1912 r.. z męża Matel) i brata Szilema (ur. 1914). Rodzice i rodzeństwo zginęli w czasie wojny. Przed wojną mieszkał w Legionowie. Uczył się zawodu zegarmistrza i po uzyskaniu dyplomu otworzył swój własny warsztat. Razem z rodziną trafił do getta w Legionowie. W pierwszych dniach października 1942 r. rozpoczęła się akcja likwidacyjna. Chana z córką Miną i jej rocznym dzieckiem uciekły do Kępy Tarchomińskiej. Zostały tam zastrzelone wraz z 70-cioma innymi kobietami i dziećmi. Ciała zabitych zostały pochowane w masowym grobie. Józef, razem ze 120 mężczyznami i kobietami został skoszarowany w obozie w Legionowie. Pracował w obozie przez 5 miesięcy m.in. przy sprzątaniu getta legionowskiego. W tym czasie Józef wyprowadził z obozu dra Finkelsteina, lekarza z Legionowa i dzięki temu uratował mu życie. Sam wrócił do obozu. Niemcy zauważyli brak jednej osoby i po ośmiu dniach wywiozła wszystkich z obozu na Pawiak w Warszawie. Na Pawiaku przeprowadzono selekcję przybyłych. Większość rozstrzelano, a resztę wysłano na Umschlagplatz. Tam SS-mani wybierali ludzi do pracy. Józef został wybrany do pracy w Werterfassung i wysłany do getta warszawskiego. Zamieszkał na Niskiej. Razem z towarzyszami z Westerfassung wziął udział w powstaniu w getcie, strzelając z okien budynku do Niemców. Niemcy przedostali się do nich i wywieźli wszystkich na Umschlagplatz. Stamtąd, po selekcji trafił do transportu na Majdanek. Jechał 4 dni bez jedzenia i wody. W Lublinie odbyła się kolejna selekcja, w czasie której podał jako zawód "cieśla" i trafił do obozu jeńców w Lublinie, na ul. Lipowej 7. Był maj 1943 r. W obozie było ok. 200 osób z transportów z Warszawy i Lublina. W obozie spotkał dwóch znajomych z Legionowa: Glikmana i Wiśniewicza. Stosunki między jeńcami a nieliczna grupą Żydów nie były dobre. Józef dostał się do pracy jako szofer w Straży Pożarnej. 3.11.1943 r. obóz został wysiedlony na Majdanek. Większość przybyłych trafiała na śmierć. Grupę z Warszawy z Lipowej 7 oszczędzono, do czasu selekcji. Niemcy wybrali 60 mężczyzn zdrowych i silnych z poszukiwanymi zawodami stolarza, mechanika itp. Józef podał, że jest szoferem, Niemcy przeprowadzili mu egzamin ze znajomości silnika diesla. Wypadł pozytywnie. Dokooptowano jeszcze, jako 61-go, fryzjera. Zostali zamknięci w baraku. Z jego okien zobaczył swojego ojca, nie wiedział skąd go przywieziono. Ojciec został rozstrzelany. Pewnego dnia cała grupę załadowano na ciężarówki i wywieziono na wschód, do lasu, w okolicy Borka. Na polanie otoczonej zasiekami z drutu kolczastego o wysokości 3 m, stał barak, w środku prycze. Niemcy przywieźli narzędzia do pracy: widły, kilofy, bosaki, tragi, maszynę Diesla itp. Więźniom kazano wykopywać z masowych grobów ciała zamordowanych. w Jednym z grobów były ciała jeńców radzieckich, w mundurach, z rękami związanymi drutem. W innym - kilkuset Żydów z Hrubieszowa, co więźniowie stwierdzili po znalezionym dokumencie przy jednym z ciał. W kolejnym - żołnierze włoscy w mundurach. Pracami kierował komendant obozu, Rohlfing. W ziemi nie mogła zostać najmniejsza kosteczka. Inna grupa więźniów rąbała w lesie drzewa, układała stosy w kształcie kwadratów. Na stosach układane były ciała w piramidę o 10-ciu warstwach, zwężającą się do góry. Na jednym stosie mieściło się ok. 1000 ciał. Wieczorem jeden z więźniów, Perec Schachter, oblewał stos paliwem samochodowym i podpalał. Kości pozostałe po spaleniu były przewożone na taczkach, przesiewane przez sita. Wybierano wszelkie metalowe i złote resztki, a potem kości mielono. Józef pracował przy silniku diesla uruchamiającym młyn. Zmielonymi kośćmi napełniano worki, które Niemcy wywozili samochodami. Dzienną produkcją było 30 worków zmielonych kości. Józef, na podstawie ilości palenisk, obliczył, że spalono 25000 ciał. Później Niemcy przywozili do lasu kolejne trupy, a nawet żywych ludzi rozstrzeliwanych nad opróżnionymi dołami. Więźniowie zrozumieli, że także są skazani, prędzej czy później, na śmierć. Zaczęli robić podkop. Ucieczka nie doszła do skutku. Więźniowie zostali skuci i umieszczeni w bunkrze podziemnym. Zaczęli pracować nad kolejnym podkopem. Musieli ustalić kolejność ucieczki poprzez ciągnięcie losów. Rozkuli kajdany. Józef wychodził w pierwszej dziesiątce. Podkop prowadził do jednego z grobów. Józef wyskoczył z niego i skierował się do lasu. Spotkał Schachtera i Jidla (Józefa) Reznika, przez jakiś czas szli razem. Rozdzielili się w czasie ucieczki przed napotkanym żandarmem. Dalej Józef wędrował sam. 15.07.1944 r. przystał do oddziału rosyjskich partyzantów. Z wojskiem radziecki dotarł do Lublina, dostał pracę jako kierowca. Znów spotkał Reznika, który pracował już jako milicjant. Po wojnie Józef pracował w Warszawie w PKWN. W 1950 r. wyjechał do Izraela.

  • działania Niemców
  • antysemityzm, atmosfera, obozy, Rosjanie, rzemieślnicy, selekcja, strona aryjska, terror, Werterfassung, więzienie, wysiedlenie
  • Masowy grób na Kępie Tarchomińskiej został odkopany m.in. przez Józefa Sterdynera w zimie 1945 r. Z grobu wydobyto 70 ciał. Józef zbił drewniane skrzynie na zwłoki matki, siostry i jej dziecka. Pochował je ponownie na cmentarzu żydowskim w Warszawie.
    W maju 1962 r. w Heibronn odbył się proces Rudolfa Theimera i Heilinga, SS-manów z obozu w Borku. Trzeci, Rohfling, już nie żył. Świadkami byli: Józef Sterdyner, Aronowicz, Józef (Jidl) Reznik i 11 niemieckich strażników obozu.

  • Po wojnie został utworzony prywatny zbiór dokumentów dotyczących Pawiaka. Utworzył go Bronisław Anlen, żydowski dentysta z Warszawy, więzień od listopada 1943 r.