Imię: Feliks Nazwisko: Płoski

  • NIE
  • Mężczyzna
  • Feliks
  • Płoski
  • Adolf Werksztel
  • Feliks Płoski
  • 1914-11-27
  • Warszawa
  • Tak
  • Z Warszawy
  • Stare Miasto
  • Wilcza 55
  • Wielka (getto); Mostowa 4; Mariensztat 13/15;
  • Żyd
  • Syn Rozalii z domu Lewińskiej i Szaji Daniela Werksztela. Ojciec, chorowity, przed wojną pracował dorywczo, był przekonań lewicowych, ale chodził do bóżnicy na Pięknej. Matka należała do Bundu, brała udział w strajkach, pracowała jako ekspedientka i utrzymywała cały dom. Miał o siedem lat młodszą siostrę Marylę. Chodził do gimnazjum humanistycznego na Pięknej 38. Nie należał do żadnej organizacji. Nie poszedł na studia ze względów finansowych. Po szkole zaczął pracę w sklepie fabrycznym firmy Poznańskiego (Marszałkowska 118), sklep był czynny do marca 1940 r. Wiosną 1939 r. poznał Stanisławę Dentkiewicz, mężatkę, starszą o 10 lat, w której się zakochał. Po wybuchu wojny został zmobilizowany do 30 Pułku Piechoty Strzelców Kaniowskich w Cytadeli, brał udział w obronie Warszawy. Zdemobilizowany w październiku, wrócił do domu. Poszedł z rodziną do getta, zamieszkali na Wielkiej. Wyszedł z getta w końcu listopada 1940 r. i zamieszkał na Mostowej 4, u Stanisławy i Jana Dentkiewiczów. Kończąc pracę w sklepie, kupił towar za wszystkie oszczędności, później sprzedał ten towar i dał pieniądze Stanisławie Dentkiewicz. Za te pieniądze, latem 1942 r., Stanisława kupiła mieszkanie na ul. Mariensztat 13/15., gdzie się przenieśli. Czesław Wiśniewski, kolega szkolny, który pracował w ewidencji ludności, załatwił mu kartę zameldowania w Jazgarzewie, na nazwisko Feliks Płoski. A na podstawie tej karty, Stefan Świętochowski, który też pracował w ewidencji w Warszawie, załatwił mu kenkartę. Adolf/Feliks swobodnie poruszał się po ulicach. Ze Stanisławą jeździł na szmugiel w lubelskie (Łopoczno, Kaliszany). Zawozili odzież, firanki, lampki, baterie. Kupowali tytoń Wirginia, który ubijali w jak najmniejsze pakunki. Płynęli statkami po Wiśle, opłacona załoga chowała towar w specjalne skrytki. Niebezpiecznie było w Dęblinie, jedynie tam były kontrole niemieckie. W sierpniu 1941 r. wyszli z getta rodzice. Zatrzymali się na Mariensztacie u Dentkiewiczów. Po trzech dniach, popłynęli statkiem do Kazimierza nad Wisłą, do państwa Dunia, u których przed wojną wynajmowali pokój na letnisko. Matka była w złym stanie psychicznym, panicznie bała się mundurów niemieckich. Nie wytrzymała napięcia i po tygodniu rodzice wrócili do Warszawy. Proponował im żeby zostali po stronie aryjskiej, ale matka się nie zgodziła, wróciła do getta, razem z mężem. Zmarł ojciec. Stanisława Dentkiewicz przechodziła do getta przez strych na Franciszkańskiej i zanosiła matce Adolfa tytoń. Rozalia robiła papierosy i sprzedawała, żeby miała za co żyć. Ale była już słaba, podkradali jej chleb, który kupowała. Zmarła dwa miesiące po mężu. Latem 1942 r. wyszła z getta siostra Maryla. Zaczęła pracę jako pokojówka w hotelu dla Niemców. Później zamieszkała na Matejki 5. Ostatni raz widzieli się, siostra z bratem, przed południem 1 sierpnia 1944 r. Nie wiadomo jak zginęła. W czasie powstania warszawskiego nie wychodził z mieszkania. 9 sierpnia Niemcy otoczyli budynki i wszystkim kazali wyjść. Potem, w kolumnie, na dworzec i pociągiem do Pruszkowa. Stamtąd trafił do Oświęcimia-Brzezinki, później do innych obozów. Oswobodzili go Francuzi. Trafił do Mirenberga. Potem na dwa, trzy tygodnie trafił nad jezioro Bodeńskie, na wypoczynek. Na jesieni 1945 r. był w obozie dla uchodźców, w Weingarden, do kwietnia 1946 r. Wrócił do Polski.