Ogrodowa Z Warszawy

  • NIE
  • Z Warszawy
  • Wola
  • Ogrodowa
  • 55
  • w mieszkaniu
  • powstanie w getcie, w getcie, wysiedlenie
  • pomoc
  • pomoc lokalowa
  • Ukrywanie żydowskiej rodziny u Bernardy Wojtczak na ul. Ogrodowej 55 m. 14 lub 15 w okresie od jesieni 1942 do Powstania Warszawskiego. Także w mieszkaniu pod nr 16 u rodziny Staniewiczów pomagano Żydom. Sąsiad kolejarz, komunista, który po wojnie był komendantem gminnego posterunku milicji; ukrywała się żydowska dziewczynka imieniem Zuzia.

  • Rekordy pochodzą z informacji przesłanych e-mailem oraz zamieszczonych w Internecie przez Zdzisława Stankiewicza na http://supersenior.blog.onet.pl/2,ID188142415,DA2007-03-19,index.html oraz http://www.to29ja.blog.interia.pl/

    Autor podaje m.in.: "(...) Matka Pani Joanny była nauczycielką w seminarium nauczycielskim, moja matka była absolwentką seminarium nauczycielskiego, ja napisałem rozprawę doktorską o seminariach nauczycielskich. Po upadku powstania w getcie w domu Pani Joanny przechowywano Żydów, ja mam do dziś zeznanie świadków, że w naszym mieszkaniu przechowywano Żydów podczas okupacji aż do powstania. W mojej pamięci zachowały się dwie piękne dziewczyny- Żydówki, nazywaliśmy je Ma i Po, Dwa tygodnie stały całymi dniami nieruchomo i bezszmerowo za szafą, by wyjść zza niej dopiero późnym wieczorem. Przez cały dzień bowiem ktoś do nas wchodził, aby nie było powodów do podejrzeń, iż w domu jest coś do ukrycia. Mimo to zdarzyło się, że odwiedził nas szmalcownik. Widocznie jednak był pod obserwacją, bo żywy już z bramy nie wyszedł. Nie wiem, jakie zadanie wykonałem, kiedy polecono mi, abym z kawiarni na rogu Chłodnej i Żelaznej naprzeciwko niemieckiej wachy (czyli posterunku żandarmerii) gdzieś zatelefonował i natychmiast wyszedł, broń Boże, wybiegając. Za wykonanie tego zadania dostałem złoty zegarek. Dziwny, bo wszystko tam było na odwrót. Wskazówki chodziły do tyłu, ażeby ustawić godziny, śrubkę trzeba było wcisnąć. Razem ze spalonym domem, na rogu Wroniej i Ogrodowej, ten zegarek w pamięci pozostał. U sąsiada, kolejarza, komunisty - po wojnie był komendantem gminnego posterunku milicji - była Zuzia. Śliczna dziewczynka o dużych czarnych oczach. Zawsze milczała, nigdy się nie uśmiechała, nie wolno nam było się z nią bawić. Kilka lat po wojnie Mama powiedziała mi, że ta Zuzia była żydowskim dzieckiem; cała rodzina na jej oczach zginęła.Jaki ten świat mały!"