Schron znajdował się pod zburzonym domem na ul...

  • YES
  • Schron znajdował się pod zburzonym domem na ul. Szczęśliwej. Wchodziło się do niego przez dobrze zamaskowaną klapę w lewej oficynie sąsiedniego domu, przechodziło pod fundamenty domu i w korytarze schronu. W dzień wejście było zasypane, tak, że nawet po zdjęciu klapy nic nie było widać. Korytarz był długi, zaraz przy wejściu łazienka, dalej siedem pokoi. Kierownikiem schronu był Grossman, komisarz szopu, ale rygorystyczne rządy wprowadzili trzej bracia, mieszkańcy schronu. W ostatnim, największym pokoju była umieszczona pompa. Było tez dynamo połączone pasem transmisyjnym z rowerem, na wypadek gdyby Niemcy odłączyli prąd. W nocy można było puścić wentylatory umieszczone w luftach. Na żywność, przygotowana na kilka miesięcy, były specjalne półki na górze. W schronie ustawiono piętrowe prycze. Gotowano na kuchni zrobionej specjalnie w tym celu. Jednak nie było możliwości gotować dla wszystkich. Kilku osobom pozwalano wyjść w nocy na górę i gotować w jakimś opuszczonym pokoju, jednak musieli być ostrożni i usuwać wszelkie ślady po sobie. Najgorzej było z dziećmi, bo podczas dnia było duszno, co wywoływało kaszel. W ciągu dnia trzeba było zachować ścisłą ciszę. Niemcy używali aparatów podsłuchowych do wykrywania bunkrów. Matki musiały i, w razie kaszlu lub płaczu, chować je pod pierzynę, żeby tłumić dźwięki. Każda osoba była odpowiedzialna nie tylko za siebie ale i za najbliższych sąsiadów. Rygor był twardy. Noc zamieniona na dzień i odwrotnie. W dzień nie wolno było używać ubikacji, nawet dzieciom. Mycie też było tylko w nocy. Tylko w nocy można było nabrać zapas wody na dzień. W dzień gasło światło w schronie, zapalało się tylko zielone światełko, które w razie niebezpieczeństwa zamieniało się na czerwone. Nie wolno było zbyt głośno oddychać. Jednak ludzie przyzwyczaili się i dawali sobie radę ze wszystkimi trudnościami. Przy klapie zawsze siedział jeden człowiek z uchem przyłożonym do muru lub ziemi. Gdy słychać było przykładanie przez Niemców aparatu podsłuchowego, ludzie wstrzymywali oddech. Odpadki i śmieci wynoszone były w workach daleko od schronu i zasypywane w gruzach. W miarę upływu czasu, schron coraz bardziej się zaludniał. Panowały w nim demokratyczne zasady - każdy kto do niego trafiał w późniejszym okresie miał takie same prawa do wszystkiego.
    Pewnego dnia ziemia zakołysała się od bliskiej detonacji. Na chwilę zaległa cisza, a później rozległy się na zewnątrz krzyki i strzały. Po kilku godzinach w schronie pojawił się dym. Zaczęto odkopywać wyjście przez właz i zamurowywać lufty. Palił się budynek. Zgromadzono wszystkie wiadra, mężczyźni, na zmianę, zaczęli gasić pożar na górze, zabezpieczać klapę przed pożarem, oblewać wodą ścianę schronu. Okazało się, że Niemcy wysadzili dynamitem parter prawej oficyny, pod którą był inny schron. Runęło pierwsze piętro i ludzie zostali częściowo zasypani, zaczęli wychodzić. Na miejscu Niemcy zastrzelili trzydzieści kilka osób.
    Schron, obliczony na 70 osób by mogli w nim przeżyć 8 miesięcy, pod koniec powstania liczył 203 osoby.
    9.05.1943 r. Niemcy znaleźli klapę wejścia do schronu. Nie mogli jednak, dzięki innym zabezpieczeniom do niego wejść. Zaczęli przebijać się przez ścianę z piwnicy sąsiedniego domu (nr 5). Ludzie ze schronu postanowili też się przebić przez inną ścianę, ale usłyszeli ich Niemcy. Przerażeni ludzie kazali kilku uzbrojonym mężczyznom pozbyć się broni, która mogła spowodować większe represje. Kiedy otwór w ścianie został przebity, okazało się, że schron wydało dwóch mężczyzn, którzy rozwalali mur. Za nimi stali Niemcy z karabinami. Niemcy pozwolili ludziom zabrać co kto mógł, na zewnątrz każą oddać wszystkie drogocenne rzeczy. Każą rozbierać się do naga kobietom.

  • 1943-04-18
  • 1943-05-09
  • Warsaw Ghetto Uprising, 1943
  • German operations
  • hideout, rescue attempts, awareness of Holocaust, deportation, everyday life