Given name: Maria Family name: Miodownik

  • NO
  • Female
  • Maria
  • Miodownik
  • nieznane
  • 1920-05-15
  • Chmielnik
  • Yes
  • From Warsaw
  • Chmielnik ul. nieznana
  • getto w Chmielniku; wieś w okolicy Chmielnika; Warszawa ul. Świętojerska 13; Pańska 34; Sulejówek; Zielonka; Kielce więzienie; Majdanek; Płaszów; Oświęcim, Ravensbruck; Malchow
  • Jewish
  • valuables, money
  • delation/denunciation, looting, recognition
  • Córka Hazeka i Sury Bajli. Mieszkała w Chmielniku. 6 września 1942 r. już było wiadomo, że następnego dnia zacznie się wysiedlenie Żydów. Kiedy szarzało Maria przebrała się za wiejska dziewczynę, wzięła motykę i opałkę (owalny koszyk z wikliny) i poszła na wieś do znajomego chłopa. Miasto już było otoczone żandarmerią niemiecką. Chłop zgodził się ja przenocować, ale następnego dnia musiała pójść dalej. W dzień wędrowała po okolicy, w nocy szukała noclegu. Za nocowanie w chlewie lub oborze płaciła 500 zł lub więcej. Płaciła też biżuterią lub walutą. Pieniądze szybko się rozchodziły. Maria postanowiła udać się do kolegi, Polaka, który wcześniej obiecał jej pomoc. Kolega nie mógł jej zatrzymać u siebie, ale umieścił ją u swojego stryja, który mieszkał w ustronnym miejscu. Stryj był sołtysem, przychodziło do niego wiele osób. Marię umieścił na strychu, zrobił jej posłanie ze słomy. Poczuła się szczęśliwa. Sołtys dbał o nią jak o własne dziecko. Mogła się wreszcie umyć. Żona sołtysa przynosiła jej jedzenie. Maria postanowiła się odwdzięczyć. Musiała jednak zachować resztę majątku, który miała przy sobie na późniejszy okres. Postanowiła odebrać swoje rzeczy przechowywane, za opłatą, u okolicznych chłopów. Nocą wyruszyła z sołtysową po odbiór rzeczy. Pierwszej nocy odebrały pościel. Trzeciej nocy, na drodze, która wiodła przez las, napadł je jakiś chłop krzycząc "Żydy". Poznała go po głosie sołtysowa, zawołała po imieniu, chłop się zawstydził. Ocalały. Niestety, poprzedniej nocy chłopi napadli na trzech Żydów ukrywających się w lesie. Znali ich, wiedzieli, że mają pieniądze, zabili ich siekierami. Ocalała ranna żona jednego z nich, która wyczołgała się na szosę i znaleźli ją Niemcy. Maria w dalszym ciągu odbierała swoje rzeczy przy pomocy sołtysowej i oddawała je opiekunom. Przebywała u nich dwa tygodnie, ale wyszło zarządzenie, że za przechowywanie Żyda grozi spalenie i obóz koncentracyjny. Sołtys bał się ją dalej trzymać. Wyprosiła, żeby dał jej parę dni na skontaktowanie się z przyjaciółką. Przyjaciółka, Polka mieszkająca w Warszawie, przyjechała po czterech dniach. Umówiły się w Kielcach. Maria szła pieszo, przez pola, 32 km. Maria miała fałszywą kenkartę. Wieczorem obie wyjechały pociągiem do Warszawy. Do Warszawy przyjechały o północy. Przy wyjściu z Dworca Głównego zatrzymał Marię Ukrainiec i prowadził ją na komisariat. Udało jej się przekupić go za 1000 zł, ale dał znak innym. Podszedł do niej policjant polski i zaprowadził ją do komisariatu. Tam przeszła szczegółowa rewizję. Po negocjacjach z policjantami udało jej się zachować 1/3 ukrytego majątku. Została wypuszczona i pojechała do przyjaciółki. Przyjaciółka ulokowała ją u swoich znajomych. Maria nawiązała kontakt z bratem i bratową, którzy przebywali w obozie przyległym do fabryki amunicji Hasag w Kielcach. Bratowej udało się, po przekupieniu niemieckiego pracownika fabryki, wyprowadzić dziewięcioletniego syna z obozu. Odebrała go przyjaciółka Marii i przywiozła do Warszawy. Maria z bratankiem mieszkała na Starym Mieście około 3 miesięcy. Pewnego razu zjawił się u nich znajomy Marii, Żyd, który ukrywał się w Warszawie i stracił swoją kryjówkę. Pozwoliła mu przenocować. Następnego dnia przyszli szmalcownicy, którzy prawdopodobnie go obserwowali. Chcieli zaprowadzić wszystkich na gestapo. Maria wykupiła całą trójkę za 3000 zł. Musieli się jednak wynieść z mieszkania w ciągu 2 godzin. Spotkał ją na ulicy Ukrainiec, ten sam, który zatrzymał ja po przyjeździe do Warszawy, i chciał ponownie okupu. Zagroziła mu, że jeśli zaprowadzi ją na gestapo opowie o łapówce jaką dostał wcześniej. Było to dla zagrożeniem, Niemcy nie tolerowali innych szantażujących, niż oni sami. Dotarła do znajomego z Chmielnik, który mieszkał na Siennej. Przenocowała u niego, razem z bratankiem. Później znajomy znalazł jej lokum. Zapłaciła mu za przysługę 1000 zł. Trafiła do miłych starszych ludzi. Za mieszkanie płaciła 2000 zł miesięcznie, bez wyżywienia. Było to bezdzietne małżeństwo, przyzwoici ludzie, z którymi się zaprzyjaźniła, zaczęła nazywać ich rodzicami. W czasie powstania w getcie Niemcy zwozili do tego domu skóry, futra, maszyny z likwidowanych szopów w getcie itp.. Dom obstawili strażnicy niemieccy. Gospodarze mieszkania ukryli Marię i chłopca na 3 doby w rurach kanalizacyjnych (?!). Przynosili im okrycie, żeby nie zmarzli, i jedzenie. Kiedy dziecko nie mogło już dłużej tam usiedzieć, uprosili swoich kuzynów, żeby ukryli Marię i chłopca przez dwa tygodnie. Później "ojciec" załatwił im mieszkanie w Sulejówku. Po kolejnych dwóch tygodniach właściciel mieszkania kazał im się wynieść, ze strachu, że może go wydać sąsiadka folksdojczka. "Matka" wynajęła jej mieszkanie w Zielonce, na swoje nazwisko. W domu na uboczu, u starej kobiety, do której nikt nie przychodził, przeżyła z bratankiem spokojne 8 miesięcy. W styczniu 1944 r. dowiedziała się, że w miasteczku mówią o jej żydowskim pochodzeniu. Uciekła tego samego dnia. Nie mogła wrócić na Pańską, jej dawny gospodarz był aresztowany. Postanowiła jechać do Kielc, do Hasagu, żeby połączyć się z bratem. Już nie miała siły walczyć. Zatrzymała się u niemieckiego pracownika, który wcześniej pomógł chłopcu wydostać się z obozu. Brat uświadomił jej, że jeśli syn wróci do obozu, zostanie od razu zabity. Przez 8 dni i nocy tułała się z dzieckiem po mieście. Dostała wiadomość o przybranych rodziców, że zdobyli pieniądze i żeby wracała do Warszawy. Kiedy udała się z chłopcem na dworzec, zobaczyła ją żona jej byłego nauczyciela i zadenuncjowała. Trafiła z chłopcem do więzienia na ul. Zamkową 3. Zostali rozdzieleni. Po trzech tygodniach chłopiec został zabity na cmentarzu żydowskim na ul. Pakosz Dolny, w Kielcach. Marię Niemcy oskarżyli o udział w partyzantce. Przesłuchiwano ją i bito. Później, w lutym 1944 r., została wysłana do Majdanka. Została zatrudniona w warsztatach krawieckich. W kwietniu została wywieziona do obozu w Płaszowie, w czerwcu do obozu w Wieliczce, a w lipcu do Oświęcimia. W listopadzie poszła do Ravensbruck, a później do fabryki prochu w Malchow. 26 kwietnia 2945 r. obóz został wyzwolony. Trafiła do Szwecji.

  • Germans operations, Poles operations, help
  • children, other help, long-lasting help, housing assistence , outside of Warsaw, with Aryan documents , acquaintances