Tak zwani "Aryjczycy" musieli wtopić...

  • NIE
  • Tak zwani "Aryjczycy" musieli wtopić się w otoczenie, przyswoić sobie polskie obyczaje, sposób zachowania, obchodzić chrześcijańskie święta i oczywiście chodzić do kościoła. Musieli uważać na każde swoje posunięcie, żeby nie zdradzić się zdenerwowaniem lub nieznajomością reguł, "ważyć" każde słowo, żeby nie wkradł się żydowski akcent. Niektóre drobiazgi trudno było kontrolować i one łatwo zdradzały: np. brak znajomych i krewnych, lęk przed utrzymywaniem kontaktów towarzyskich, a najgorsze były oczy. Wyraz twarzy można było zmienić uśmiechem, nauczyć się zwyczajów i modlitw, ale melancholia i lęk bijąca z żydowskich oczu była nie do wymazania. Polscy przyjaciele ostrzegali: "zdradzają cię oczy, zrób coś, żeby były weselsze, żywsze" - a te pozostawały czujne, niespokojne zalęknione. Dlatego nawet osoby o wybitnie aryjskich rysach, świetnie mówiące po polsku, zachowujące się bez zarzutu - od pierwszego rzutu oka były rozpoznawane czujnym okiem szmalcownika lub polskiego policjanta.

  • 1942
  • życie prywatne/życie codzienne
  • policja polska, szantażysta/szmalcownik, z papierami aryjskimi
  • 246
  • Powiązani ludzie:

    • Meed Władka

      Autorka wspomnień. Podczas I akcji traci matkę i brata. Po likwidacji Małego Getta pracuje w warsztatach Toebbensa n...

    Powiązane miejsca: