Imię: Zofia Nazwisko: Lewinson

  • NIE
  • Kobieta
  • Zofia
  • Lewinson
  • Lewinson
  • Lubowicka
  • 1930-00-00
  • Warszawa
  • Tak
  • Z Warszawy
  • Śródmieście
  • Sienna 5
  • Graniczna 13; Leszno 15; Leszno 25; Zamenhofa; Marszałkowska; Nowy Świat; Rembertów; Złota 54; Zielonka k/Krakowa;
  • Żyd
  • zły
  • podstawowe
  • w mieszkaniu
  • pieniądze
  • donos/denuncjacja, szantaż/szmalcowanie zakończone wykupieniem
  • Córka Szymona Lewinsona, lekarza urologa, i Aliny z domu Fryszman. Miała starszą siostrę Janinę. Rodzina była zasymilowana, nie była religijna, w domu mówiło się po polsku. W pierwszych dniach wojny został zbombardowany dom na Siennej, w którym mieszkała. Ojciec, ppor. WP, został zmobilizowany i wyjechał z wojskiem na wschód, później był w obozie w Kozielsku, zginął w Katyniu. Zofia z matką i siostrą przeniosły się do mieszkania dziadków Lewinsonów, na ul. Graniczną 13. Po utworzeniu getta przeniosły się na ul. Leszno 15, do mieszkania Henryka Aszermana. Część cennych rzeczy z zamożnego domu dziadków, udaje się przekazać na stronę aryjską Mariannie Bułat, dawnej gospodyni dziadków, do której dziewczynki mówiły ciociu. Ciocia Mania sukcesywnie te przedmioty sprzedawała i dostarczała pieniądze do getta. Zosia i jej siostra Janina zaczęły naukę na kompletach Spójni, dawnej szkoły męskiej. 7 maja 1941 r., kiedy szła na lekcje, została potrącona przez niemiecka ciężarówkę. Ze wstrząsem mózgu i szarpaną rana stopy leżała w szpitalu na Leszno1 przez 4 doby. Po pierwszej blokadzie domu na Lesznie, przeniosły się, na krótko, na Leszno 25, do mieszkania kuzyna, Leona Płockiera, lekarza gastrologa. Tam zrobiona została skrytka, do której przechodziło się przez kredens. W czasie blokad ukrywało się w niej 13 osób. Stryj Julek Lewinson, lekarz policji w getcie, zabierał je do domu policyjnego. W ten sposób udawało się im przetrwać selekcję. Julian załatwił szwagierce i jej córkom, dokumenty na nazwisko Lubowickie i ułatwił wyjście z getta z placówką. Wyszły 17 stycznia 1943 r. z placówką. Po stronie aryjskiej czekała na nie Marianna Bułat. Zaprowadziła je na Marszałkowską do starszych państwa Szawernowskich. Z Szawernowskimi mieszkał syn i dwie córki. Jedna z nich pani Simonisowa prowadziła gospodarstwo. Warunki bytowe były b. dobre, miały osobny pokój, ale nie mogły z niego wychodzić. Mieszkały tam parę miesięcy. Odwiedzała je tam ciocia Mania. Pewnego dnia przyszło 3 szantażystów, zażądali dużych pieniędzy, ale zgodzili się przyjść po nie za tydzień. Panie Lewinson musiały się szybko wyprowadzić. Zaczęła się tułaczka po wielu miejscach, które załatwiała im ciocia Mania i Staś Chmielewski. Pewnego razu trafiły na Nowy Świat na przeciwko Świętokrzyskiej, do wysokiego budynku, w którym mieściły się biura niemieckie. Tam, dozorca, pan Kazio, urządził na strychu skrytkę, w której ukrywał wiele osób. Okna były zabite deskami. Przed przybyciem pań Lewinson, wszyscy ukrywający się tam wcześniej poszli do Hotelu Polskiego. W godzinach pracy biura trzeba było siedzieć cicho, potem Kazio zamykał budynek i można było chodzić, gotować itp. Podłączony był dzwonek, którym dozorca dawał znak w razie niebezpieczeństwa. Urządził tam schowek za ścianą. Pewnej nocy, po alarmie, wszyscy schowali się do schowka, ale to przyszli szmalcownicy, którzy tak walili w ścianę, że trzeba było im otworzyć. Zabrali wszystko. Znów tułaczka, czasem razem, czasem osobno. Razem spotkały się w Rembertowie u Janiny i Stanisława Zielińskich, którzy mieszkali w drewnianym domku na piętrze. Zielińscy byli bardzo serdeczni, ale znów przyszli szmalcownicy. Przed powstaniem warszawskim znalazły się na ul. Złotej 54, u pani Marii. W tym samym domu mieszkała u swojej siostry ciocia Mania. W czasie powstania ukrywały się w piwnicy na Złotej, później na Siennej 45. Wyszły z Warszawy po powstaniu z ciocią Manią. Zostały wywiezione, razem z innymi warszawiakami, pociągiem do Zielonki pod Krakowem. Tam przyjęli je państwo Pietrzykowie. W Zielonce doczekały końca wojny, wróciły do Konstancina, do przedwojennej willi dziadka, ale tam mieścił się już szpital. Zamieszkały w domku ogrodnika. Później Zosia została oddana do domu dziecka w Świebodzinie.

  • działania Polaków, mieszkaniowe, pomoc
  • dzieci, kontakty z innymi Żydami, obcy człowiek, pomoc długotrwała, pomoc jednorazowa, pomoc lokalowa, poza Warszawą, z papierami aryjskimi, znajomi
  • 94