Adam traci pracę na Okęciu: "w niedzielę...

  • NIE
  • Adam traci pracę na Okęciu: "w niedzielę przyjechał jako pomoc jeszcze jeden pracownik. Sympatyczny chłop, ale po pracy zaczął mnie się wypytywać, skąd jestem  i gdzie pracowałem. Oczywiście powtórzyłem moją starą bajeczkę o wywózce rodziców na Sybir, mojej ucieczce itd. Ale gdy mnie się spytał, w jakim zakładzie we wspomnianym moim rodzinnym mieście pracowałem, odpowiedziałem, że we własnym. Bo ja tego miasta, z którego według dowodu pochodzę, nigdy nie widziałem na oczy i nie wiedziałem nawet, jakie tam są, więc na pytanie, na której ulicy się zakład mój mieścił, odpowiedziałem (zgodnie z moim rozumowaniem, że jaka jak jaka, ale Piłsudskiego ulica na pewno przecież musi być), że na Piłsudskiego. Zawróciłem na inny temat, ale po chwili szef z tym panem wyszli do drugiego pokoju. Gdy wrócili, szef mnie się spytał, czy nie jestem „Jotem”, bo ma takie podejrzenie. Zaznaczył przy tym, że nie ma zamiaru mnie skrzywdzić, ale i tak bym się nie mógł tu utrzymać z różnych powodów, więc lepiej, żebyśmy zagrali w otwarte karty. Ja, nie wiedząc, jakie on ma zamiary, zaprzeczyłem stanowczo. Na pytanie, czy mogę moje twierdzenie poprzeć dowodami rzeczowymi i czy biorę na siebie odpowiedzialność – odpowiedziałem, że tak. Wtedy wypłacił mi należność i wyraził nadzieję, że w takim razie jutro przyjadę. Oczywiście obiecałem i wsiadłem do tramwaju, by pojechać do domu. Ale na następnym przystanku do tego samego wagonu wsiadł ów fryzjer, który mnie się wypytywał, przecisnąwszy się do mnie, po kilku obojętnych zdaniach, wyciągnął swój dowód i pokazał mi, że on pochodzi z tego samego miasta co ja podałem.  Powiedział mi, że on tam zna wszystkie zakłady i na domiar, że tam ul. Piłsudskiego wcale nie ma i nie było. Wiedziałem, że wpadłem, więc nie miało dalej sensu udawanie. Wysiadłem z nim razem i opowiedziałem mu wszystko. Bardzo mi współczuł i radził nie wracać już tam do zakładu, bo tam jest niebezpiecznie. Chcąc zadokumentować swoją przychylność, zaprosił mnie na obiad do domu, ale widziałem, że idąc ze mną trząsł się ze strachu. Na szczęście w domu obiadu nie było, więc podziękowawszy mu za zrozumienie i okazane serce, pożegnałem się z nim. Prawie śmiać mi się chciało z jego westchnienia ulgi z jakim mnie pożegnał." 

  • 1943-00-00
  • 1943-00-00
  • działania Polaków, praca
  • z papierami aryjskimi
  • [92]
  • wrzesień?

    brak szczegółów w pamiętniku

  • Powiązani ludzie:

    Powiązane miejsca:

    • [Okęcie]

      warsztaty niemieckie na Okęciu, gdzie pracowali robotnicy żydowscy z getta; tzw. placówka