Imię: Władysław Nazwisko: Świętochowski

  • TAK
  • Mężczyzna
  • Władysław
  • Świętochowski
  • 1918-10-30
  • Warszawa
  • Żonaty, ma dzieci. W czasie okupacji nie należy do żadnej organizacji politycznej, współpracuje jedynie z podziemnym dziennikiem "Nowy Dzień". Pracuje w Elektrowni Warszawskiej w straży ogniowej. Przed powstaniem pracuje jako łącznik ŻOB między komendą a grupami bojowymi w lasach. W czasie powstania na rozkaz Niemców straż ogniowa pracuje na terenie getta, by zabezpieczać podstacje. Świętochowski pomaga, na ile może, walczącym, organizuje żywność, wodę, papierosy, próbuje pomóc w ucieczce. Od wiosny 1943 roku przechowuje u siebie Żydów, buduje dla nich dwa schrony, z którego korzystają przez pewien czas Lubetkin, Cukierman i Edelman. Pośredniczy również w kontaktach między ukrywającymi się a opiekunami, przeprowadza z mieszkania na mieszkanie, zatrzymuje u siebie czasowo osoby, których kryjówki są spalone. Kontaktuje się z grupami partyzantów w lesie.
    Bierze udział w powstaniu warszawskim. Próbuje przekonać dowódcę do utworzenia oddziału żydowskiego powstańców. Trafia do niemieckiego obozu jenieckiego, gdzie jest szantażowany przez jednego z jeńców, ze względu na pomoc, jaką niósł Żydom. Oddaje szantażyście racje żywnościowe.
    Po wojnie mieszka w Kłodzku, ul. Jasna 16.

  • O pracy konspiracyjnej Świętochowskiego wiedziała tylko jego żona. Sam zainteresowany ukrywał swoją działalność, ponieważ - jak twierdził - "praca moja nie byłaby tak skuteczna, gdyby środki ostrożności nie były w tak drakoński i drastyczny sposób stosowane". Autor relacji, mówiąc o sobie, podkreśla, że w swojej pracy konspiracyjnej postawił sobie za warunek, "żeby (...) z działalności konspiracyjnej nie uczynić procederu zarobkowego. Jedno, na co sobie pozwoliłem, i czego się nie mam potrzeby wstydzić, to zaliczenie utrzymania mojej żony z synkiem do budżetu utrzymania bojowców, mieszkających u mnie". A mieszkali u niego na stałe: Malwina i Bronisław Grosbard, Halina Bełchatowska i jej mąż Boruch Szpigiel, Masza Glejtman i Jakub Putermilch. Wiele osób mieszkało u niego przejściowo, "na skutek się meliny". Świętochowski przeprowadzał Żydów do różnych mieszkań i przeprawiał ich z lasów wyszkowskich, co jest opisane w bazie jako odrębne wydarzenie.

    Pisał o swojej działalności: "Zbędnym jest dodać, że groźba śmierci towarzyszyła mi ciągle. Trzeba było się pilnować dosłownie prawie wszystkich. Ile pogróżek padło pod moim adresem ze strony niektórych krewnych! Trzeba było zachować zimną krew i mieć nerwy jak postronki, ażeby nie załamać się psychicznie. Ile razy wypadło mi czekać na ulicy z obcymi, nieznajomymi kobietami, czy mężczyznami godzinę i dłużej, stanowiąc eskortę aż do chwili przejęcia tych osób przez ich nowych opiekunów. Dokoła pełno było granatowych policjantów, wyrostków i szantażystów, węszących wszędzie łatwe źródło dochodu. Wygląd powierzonych mej pieczy osób był również , t.zn. semicki. A budowanie bunkrów i schronów ile wymagało pomysłowości doświadczenia, pracy i przysłowiowego łutu szczęścia!"

    Tak opisuje reakcję polskich oddziałów powstańczych na pomysł utworzenia żydowskich oddziałów, które chciały walczyć w powstaniu: "Gdy parokrotnie proponowałem, aby żydowscy bojowcy utworzyli samodzielny oddział powstańczy, aby w ten sposób zamanifestowali swój udział w walce Polaków, ciągle napotykałem na opór i sprzeciw. Energicznie się temu przeciwstawił dowodzący oficer, dowództwo i ksiądz proboszcz naszej dzielnicy. Moi żydowscy koledzy ściągali w kierunku Starówki. Dlaczego właśnie tak się odnieśli do tych, którzy mimo, że tyle przecierpieli, to jednak nie chcieli biernie się przyglądać walce Polaków?"