Pracownicy szpitala na Gęsiej przygotowali sch...

  • TAK
  • Pracownicy szpitala na Gęsiej przygotowali schrony na kilka tygodni przed powstaniem, podzielili się na grupy - schronów było 6. Jedna z grup składała się z 130 osób. Ich schron uchodził za wzorowy. Kierownikiem i twórcą był dr Górwicz. Schron mieścił się pod gruzami domu na Gęsiej 3, zburzonego w 1939 r., poza murem wewnętrznym (mur przechodził środkiem ul. Gęsiej), na terenie już niezamieszkałym. Główne wejście prowadziło od piwnicy frontowej domu przy Gęsiej 6, poprzez kilka małych tuneli pod domem Nalewki 27. Schron składał się z 16 piwnic. Każda piwnica obliczona była na 10 osób. Był magazyn żywnościowy, apteka, kuchnia, 2 ubikacje z bieżącą wodą, w piwnicach były prycze dwuosobowe. Gaz, światło i wodę przeprowadzono z rur spod jezdni. Było radio lampowe i broń w rękach kierownika. Budowa schronu trwała 3 dni, przeważnie nocami, w pełnej konspiracji. Jednymi z przebywających w schronie byli: dr Polisiuk (ginekolog), dr Józef Stein (dyrektor), dr Braude-Hellerowa, dr Wertman (kierownik wydziału szpitalnictwa), Fliderbaum (intendent), ośmiu lekarzy (w tym dwóch ordynatorów: Polisiuk i Munwez), część personelu pielęgniarskiego z przełożoną St. Rochman, część personelu gospodarczego z kierownikiem inż. I. Satbhocem, część personelu fizycznego. A także znajomi: sekretarz Gminy W. Remba z żoną, dyrektor Rotenberg z Zakładu Zaopatrzenia, pani Sigelbaum z synem (żona członka Rady Narowowej w Londynie), i inni. 18 kwietnia 1943 r., o godz. 23.00 zostali powiadomieni o obstawieniu szopów przez żandarmów. Zapanowała panika, wszyscy weszli do schronów. Chorych też umieścili w przygotowanych kryjówkach na piętrach. W schronie wszyscy mieli swoje, z góry przydzielone miejsca. Przez dwa dni nie wychodzili, żeby nie zdradzić miejsca. Z niewiadomych przyczyn zgasło światło, głód zaczął doskwierać tym, którzy nie mieli zapasów. Po dwóch dniach, nocą zostali wysłani na zewnątrz trzej zwiadowcy. Wrócili z wiadomością, że krwawa akcja trwa, a dwa schrony szpitalne zostały odkryte. 22 kwietnia Niemcy podpalili szpital, dym dotarł korytarzami piwnicznymi do schronu. Słychać było częste detonacje. Zebrano całą żywność od ludzi, do magazynu i nocą gotowano jedną zupę dla wszystkich. 24 kwietnia znów wyszło trzech zwiadowców, w tym dr Polisiuk. Zobaczyli zgliszcza zamiast szpitala, Cały teren usiany gruzami i trupami pracowników. Niektóre schrony były puste. Po tygodniu spalono już wszystkie domy w okolicy. Mieszkańcy ocalałych schronów w okolicy zaczęli wychodzić nocami na szaber, w poszukiwaniu jedzenia. Takie wyprawy trwały zwykle kilka godzin, poruszanie się utrudniały, doły, gruzy i trupy. W czasie dnia mieszkańcy schronu usiłowali spać. W schronach szpitalnych zostało jeszcze kilkaset osób. 11 maja 1943 r. usłyszeli głosy niemieckie nawołujące do wyjścia. Okazało się, że wydał ich jeden z pracowników szpitala. Polisiuk zorientował się jako jeden z pierwszych. Razem z kilkoma innymi osobami przedostał się korytarzami do ostatniego niewykrytego schronu.

  • 1943-00-00