Imię: Jakub Nazwisko: Goldsztajn lub Goldsztejn

Został oddany przez rodziców pod opiekę Janowi Zieleniakowi. Zieleniakowie opiekowali się chłopcem do czasu wysiedlenia ich z Warszawy, 2 września 1944 r. Zostawili chłopca samego w mieszkaniu z woreczkiem chleba i sucharów. Niemcy podpalili budynek i Jakub musiał z niego wyjść. Na podwórzu spotkał Niemców, którzy wzięli go pod ramiona (źle chodził, bo nie wychodził z mieszkania) i zaprowadzili na inne podwórze, a później dołączyli go do grupy Polaków wychodzących z Warszawy. Trafił do obozu w Pruszkowie, a stamtąd do szpitala w Tworkach. Tam dochodził do siebie, choć szpital w zapasach miał głównie kapustę. Ze szpitala napisał list do rodziców (brak adresu) z prośbą o zabranie go stamtąd. Pisał, że nie butów, palta ani bielizny i ciągle jest głodny.