Mordechaj Rolider poszedł po pieniądze do odbi...

  • NIE
  • Mordechaj Rolider poszedł po pieniądze do odbiorcy skór, i wracał do domu z 7000 zł. W drodze powrotnej zatrzymał się w sklepie na dole i zadzwonił do getta, do znajomego Staśka Kaliskiego, któremu mieli załatwić mieszkanie. W trakcie rozmowy jakoś się wydał. Gdy odłożył słuchawkę, ktoś chwycił go za ramię i powiedział po niemiecku: ty jesteś Żydem, wezmę cię nad policję. To był pijak, wyciągnął go na ulicę. Mordechaj powiedział do przechodzącego polskiego policjanta, że ten mężczyzna uważa, że on jest Żydem. Polski policjant (sierżant) wziął ich obydwu na posterunek. Przepytywał Mordechaja, w końcu kazał mu zdjąć spodnie. Sierżant powiedział, że nie wyśle go do Niemców, bo jest działaczem polskiego podziemia. Zapytał, ile Mordechaj ma pieniędzy. Mordechaj dał mu 500 zł. Sierżant zabrał mu jeszcze piękne skórzane buty. Inny policjant powiedział pijakowi, żeby nie zatrzymywał polskich chłopców na ulicy, bo łapanie Żydów to zajęcie dla policji, nie dla niego.
    Później Mordechaj kilka razy spotkał tego sierżanta w tramwaju, sierżant zawsze uśmiechał się do niego, nigdy go nie wydał.

  • 1943 lub 1944
  • donos
  • policja polska, szantażysta/szmalcownik, z papierami aryjskimi
  • por. Wywiad USC 17159 – Wanda Heilikmann