Imię: Henryk Marceli Nazwisko: Lewandowski

  • NIE
  • Mężczyzna
  • Henryk Marceli
  • Lewandowski
  • Garfinkiel
  • 1929-09-10
  • Zamość
  • Tak
  • Spoza Warszawy
  • Zamość ul. nieznana
  • Żyd
  • inne
  • Dziadkowie Samuel i Blima Garfinkiel. Dziadek miał mały majątek w pow. hrubieszowskim, prowadził hodowlę koni. Ojciec Garfinkiel był piwowarem, współwłaścicielem browaru na obrzeżach Zamościa. Dziadkowie Natan, szewc, i Rajzla Jungman mieli małe sklepiki. Matka, Maria z domu Junman pracowała w browarze męża jako buchalterka. Dziadkowie z obu stron byli wierzący, rodzice już nie. Ojciec był działaczem rewizjonistycznym. Rodzina nie była zamożna, raczej wiecznie zadłużona. Henryk był jedynakiem, chodził do szkoły powszechnej, ale prywatnie miał lekcje hebrajskiego. Z dziadkami chodził do synagogi na większe święta. Kiedy do Zamościa wkroczyli Rosjanie, rodzina matki wyjechała na wschód, rodzina ojca została. Kiedy wkroczyli Niemcy, powstała gmina żydowska. Zaczęła się rejestracja Żydów, ale powstały również kuchnie dla biedoty. W 1942 r. przyjechały transporty Żydów niemieckich i czeskich. Henryk, w 1941 r., zaczął pracę w komendanturze wojskowej niemieckiej, przy obsłudze pracowników. Pierwsza akcja wysiedleńcza była w kwietniu 1942 r., ostatnia w październiku. Zostało wtedy kilkudziesięciu Żydów, w tym Henryk z rodzicami i bratem ojca. Gestapo zabrało ich do Izbicy, do getta. Stryj skombinował fałszywe dokumenty, wyjechał z żoną do Warszawy. Henryk z rodzicami i obiema babkami uciekli z getta, które nie było dokładnie ogrodzone. Matka ojca została zastrzelona jeszcze w Zamościu. Postanowili jechać do Warszawy. Pomógł im znajomy kolejarz. Na stacji przejściowej, w Rejowcu gdzie była kontrola, matka została rozpoznana i zatrzymana, rozstrzelali ją po kilku dniach. W Warszawie zostali zabrani do komisariatu policji, w Al. Jerozolimskich. Policjanci zabrali im pieniądze i wypuścili. Poszli na Widok, do hotelu znajomego z Hrubieszowa, Górskiego. Stamtąd zabrała ich Rachela, siostra matki i zawiozła na Stalową, skąd po kilku dniach zostali rozwiezieni w inne miejsca. Henryk z ojcem do pani Chwat w Al. Jerozolimskie., gdzie byli około 3 tygodni. Dostali wtedy, od Żegoty, lepsze dokumenty. Żegota znalazła jemu i ojcu, mieszkanie na Krzyckiego. Ktoś podesłał szmalcownika, którego ojciec opłacił. Ale mieszkanie zostało zdekonspirowane. Ojciec się wyprowadził, a Henryk został. Po jakimś czasie gospodyni przyjęła nowego lokatora, Żyda, Edwarda Lewandowskiego (zbieżność nazwisk). Na Ochocie Henryk doczekał powstania warszawskiego, które w tej dzielnicy trwało krótko. Trafił do Pruszkowa, dostał chustkę na głowę od jakiejś kobiety i przeszedł na stronę kobiet przy selekcji. Został wywieziony do Łowicza, zabierali ich okoliczni chłopi. Pracował w gospodarstwie do wyzwolenia. Po wyzwoleniu, w drodze na wschód, spotkał ciotkę Rachelę. Dojechali do Rejowca i spotkał l tam ojca. Dotarli do Zamościa. Po wojnie zrobił maturę. Pracował w Lublinie, a później w Warszawie. Po wojnie się ożenił się z Polką.

  • w getcie
  • mieszkaniowe, pomoc
  • policja polska, pomoc lokalowa, pomoc od Żegoty