Imię: Nieznane Nazwisko: Suskiewicz

  • NIE
  • Mężczyzna
  • Suskiewicz
  • Z Warszawy
  • brak dresu
  • Polak
  • Pomaga rodzinie Kamiennych - była u nich bratowa z dzieckiem:

    po licznych tarapatach dostały się wreszcie do Warszawy i jak to przez dwa tygodnie męczyły się u p. Suskiewicza w mieszkaniu, gdzie za każdym szmerem chowały się do szafy.

    P. Suskiewicz brał od nich po 100 zł dziennie, a gdy dowiedział się, że im się pieniądze kończą, zaaranżował scenę, jakoby ktoś rzucił podejrzenie na nie i zaprowadził je do jakiejś sutereny do starej kobiety, megiery, która ziała nienawiścią do Żydów. Cały dzień wyrażała tylko swoje zadowolenie z tego, co się stało, wyciągała z nich jak najwięcej pieniędzy, a nie dawała jeść. Po kilku dniach sytuacja była nie do wytrzymania, więc prosiła p. Suskiewicza, żeby je odwiózł do Jeziorek do obozu, gdzie pamiętała, że ja poszedłem i niech się dzieje co chce. Tam i tak nie miała możliwości do życia, chciała więc zginąć tu przynajmniej, gdzie wszyscy. Oddała p. Suskiewiczowi ostatnie 500 zł, które miała, wsiadły w pociąg i przyjechały tu,

    P. Suskiewicz dopominał się jeszcze 500 zł. żebym mu dopłacił za przewiezienie, chociaż one zostawiły u niego wszystkie swoje najlepsze rzeczy, które radził im zostawić z jemu tylko wiadomych powodów. Bratowa oddała mu zegarek ręczny po mężu, ja mu dołożyłem jeszcze coś 170 zł, które miałem i po pożegnaniu się pojechał

    Potem pracuje u nich Pesa: 

    zdecydowałem się pójść do tego pana, SUSKIEWICZu którego bratowa z siostrzyczką swego czasu były, a u którego zostawiły większą część swoich rzeczy. Przyjęli mnie nawet bardzo uprzejmie, ucieszyli się, że żyję, a na moją prośbę, by mi zwrócili rzeczy u nich zostawione odpowiedzieli żebym przyszedł na drugi tydzień, to naszykują. Gdy przyszedłem zwrócili mi tylko kilka starych kawałków z garderoby bratowej i siostry kilka koszulek dziecka, a jej suknie, powiedział, żona zabrała dla siebie, a o ile ja mam pretensje, to się jeszcze policzymy

    Tymczasem opowiedziałem im o mojej sytuacji i prosiłem o znalezienie mi jakiegoś miejsca dla narzeczonej. Odpowiedzieli na to, że o ile jest niepodobna do Żydówki, to ją przyjmą do siebie do dzieci. Uradowany pojechałem do domu i zacząłem rozjaśniać włosy, żeby była mnie[j] podobną. Ponieważ robiłem to pierwszy raz w życiu, więc niebardzo mi się to udawało.

    Tymczasem gospodarze Suskiewicz ją polubili, zaaklimatyzowała się i czuła się dosyć dobrze. Na utrzymanie ja jej dawałem pieniądze, a o komornym na razie nie było mowy

  • działania Polaków, pomoc
  • koszty
  • Brak konkretnego adresu