Leon Przybysz, woźny sejmowy, odwiedza Henryka...

Leon Przybysz, woźny sejmowy, odwiedza Henryka Ryszewskiego na prośbę Władysława Bazylewskiego. Jest mocno zmieszany, wie, że Ryszewski znany jest ze swego antysemityzmu. Przekazuje mu prośbę Bazylewskiego, by ukrył u siebie dziennikarza Leona Falla. Ryszewski początkowo jest zły i nie rozumie, dlaczego właśnie jemu to zaproponowano. Przybysz wyjaśnia, że stwierdzono, że jeśli on jako antysemita podejmie się tego zadania, na pewno nie zawiedzie. Ryszewski tłumaczy, że plan jest ryzykowny, drugie wyjście z jego kamienicy prowadzi na rynek Mariensztatu, na którym Niemcy często urządzają polowanie na przekupki, które uciekają właśnie do bramy jego domu. Niemcy mogą szukając ich wpaść na Falla w mieszkaniu Ryszewskich. Jest też pewien, że jego żona będzie przeciwna, jednak żona przekonuje go, że muszą pomóc Fallowi. Ukrywa się u Ryszewskich przez pewien czas, jest im ciężko, jedynym dochodem Ryszewskiego są wpływy z tytułu pracy w chórze; śpiewa też w kościołach, na imprezach i na podwórkach. Zarabia 300 złotych miesięcznie. Sytuację utrudnia też obecność teściowej, matki Ireny Ryszewskiej. Nie można przed nią ukryć pochodzenia Falla, który ma zresztą wybitnie semickie rysy. Pani Bobkowska żyje więc w ciągłym panicznym lęku. Ryszewscy obawiają się także, by nie powiedziała komuś o ich lokatorze. Fall choruje na gruźlicę, znajomi zabierają go do Otwocka; matka Ireny wyprowadza się do młodszej córki.