Do Tosi Rożeckiej zadzwoniła Halina Markus-Lic...

  • NIE
  • Do Tosi Rożeckiej zadzwoniła Halina Markus-Lichtenberg, siostra jej koleżanki z prośbą o nocleg. Halina, z wrzodem na szyi, zamieszkała na Marszałkowskiej 129 na kilka dni. Rożecka miała sześciopokojowe mieszkanie po Żydach, którym obiecała je oddać po ich powrocie. Wynajmowała pokoje, m.in. w jednym mieścił się bank i przychodziło wiele osób, klienci banku, krawcy, fryzjerzy, szewcy i manicurzystki. Halina dostała pokój i łóżko, ale miejsce nie było bezpieczne. Miała przyjść do mieszkania folksdojczka, która chciała zabrać meble zostawione na przechowanie przez kuzynkę Markusów. Halina musiała wyjść z mieszkania, a kiedy wróciła zobaczyła na podwórku załadowany meblami wózek. Prosiła Tosię, żeby mogła zostać, zaczęła pomagać Tosi i jej wspólniczce przy wypieku ciastek. Została na dłużej. Pewnego dnia do drzwi zapukali trzej gestapowcy. Halina pobiegła do drzwi kuchennych żeby uciec, a tam stał tajniak. W mieszkaniu były same kobiety: Tosia, Teofila (wspólniczka Tosi), Irena (zamożna, elegancka kobieta, która nigdy nie wychodziła) i Halina. Niemcy zaczęli rewidować mieszkanie i kobiety. Pytali która jest Żydówką. Kazali Tosi, pod groźbą pistoletu, otworzyć bank i zabrali z niego jakieś rzeczy. Kobietom kazano powiedzieć jakie jest pierwsze przykazanie. Wszystkie, oprócz Tosi, odpowiedziały źle. Tajniak dał do zrozumienia, że jest znajomym manicurzystki, która je wydała, ale Niemców można przekupić. Irena dała im brylanty, które miała ukryte w worku mąki. Po tym wydarzeniu Rożecka wymówiła kobietom mieszkanie.

  • 1943-00-00
  • mieszkaniowe
  • pomoc lokalowa