Imię: Roman Nazwisko: Malinowski

  • NIE
  • Mężczyzna
  • Roman
  • Malinowski
  • Markus Jehuda Leibel
  • Michał Alfalicki; Franciszek Rudziński;
  • 1918-08-12
  • Lwów
  • Tak
  • Spoza Warszawy
  • Tarnów ul. Dwernickiego
  • Lwów ul. Lisa Kuli 14; Dąbrowa Tarnowska; Warszawa ul. Bagatela;
  • Żyd
  • dobry
  • wyższe
  • Urodził się w niezamożnej rodzinie, miał młodszą siostrę. Ojciec był współwłaścicielem sklepu pasmanteryjnego, lewicowcem, niespokojnym duchem. Kilka razy wyjeżdżał do Palestyny i wracał do Polski. Przyjaźnił się z Adamem Ciołkoszem. Mieszkał z rodzicami i dziadkami w pokoju z kuchnią. Chodził do szkoły żydowskiej. Za przykładem ojca, też lewicował. Już jako piętnastolatek miał prelekcje dla młodzieży bundowskiej. Studiował na Politechnice lwowskiej. Spotkał się z gettem ławkowym. W 1936 r. brał udział w grupie młodych mężczyzn, którzy, w dniu bez Żydów, pobili endeków blokujących wejście do uczelni. Wybuch wojny zastał go w Tarnowie. 15 września pojechał rowerem, przez granicę, do Przemyśla, dotarł do Lwowa, dalej studiował. Utrzymywał się ze stypendium. Rodzice z siostrą przyjechali do Lwowa. Roman wstąpił do komsomołu. Ukończył studia. Kiedy zaczęto tworzyć getto, uciekł, razem z rodzina z mieszkania. Schowali się na cmentarzu. Postanowił uciekać ze Lwowa, znów na rowerze. Został aresztowany po drodze, miał już fałszywe dokumenty na nazwisko Michał Alfalicki. Kiedy go wypuścili, wrócił do Lwowa. Nie zrezygnował, ktoś go przewiózł do Tarnowa. Ukrył się w mieszkaniu swojej przyszłej żony, wtedy Racheli Markus (Maria Malinowska), za szafą, na ul. Goldhammera. Po miesiącu przyjechali rodzice z siostrą, zamieszkali w garbarni u znajomego, gdzie można było się chować w dużych beczkach. W Tarnowie jeszcze nikt nie wierzył, że Niemcy mordują Żydów. Później przeprowadzili się do Dąbrowy Tarnowskiej, wynajmowali pokoje u chłopów. Załatwili sobie, z ojcem, zaświadczenie, że pracują w gospodarstwie barona Konopki. Dzięki temu mogli chować się w jego rozległych lasach w razie niebezpieczeństwa. Zaczęły się łapanki w Tarnowie i okolicach. W czerwcu 1942 r. załatwili sobie fałszywe dokumenty dla całej rodziny, Roman znów zmienił nazwisko. Matka z siostrą pojechały do Solca, udawały kuracjuszki. Roman z ojcem pojechali do Warszawy, do znajomego Jakuba Szczygła. Ojciec wiózł w bańce masło na sprzedaż. Na dworcu w Warszawie zaczepił ich szmalcownik, wykupili się za 500 zł. Znaleźli nocleg na Wilczej, u szewca. Znaleźli znajomego, zatrzymali się u niego dwa dni i zaczęli szukać miejsca na mieszkanie. W tramwaju spotkał znajomego ze Lwowa, Mieczysława Dubińskiego. Dubiński dał Romanowi adres Zdzisława Szymczaka, bardzo odważnego i pomocnego Polaka. Szymczak dał Romanowi kontakt z Gwardią Ludowa. W GL-u Roman, dzięki swojemu talentowi podrabiania pisma, pracował w tzw paszportówce. Podrabiał wpisy i podpisy w dokumentach, kenkartach, księgach meldunkowych. Powstanie warszawskie zastało go w Śródmieściu. Nie mógł się przedostać do żony na Grochów. Przedostał się na Ochotę do siostry żony Feli Markus. Tam spędził powstanie, w bunkrze. 17 listopada opuścił bunkier. Został aresztowany przez Niemców, ale go wypuścili. Przez Szymczaka, trafił do Kozerek, gdzie byli jego rodzice i żona. Znowu podrabiał kenkarty i karty meldunkowe. Tam zastało go wyzwolenie.