26 czerwca 1941 na posterunku żandarmerii w Mr...

  • NO
  • 26 czerwca 1941 na posterunku żandarmerii w Mrozach stawił się Stanisław Czyźkówski, Zeznał on, że w nocy z 23 na 24 czerwca przebywał na swoim polu, z którego ktoś nocami kradł kartofle. Zauważył na skraju lasu trójkę Żydów, którzy świecili w niebo latarkami nadając sygnały rosyjskim samolotom lecącym w kierunku Warszawy. Skierował podejrzenie na braci Goldsteinów zeznając, że nocami przebywa u nich wielu obcych Żydów z Kałuszyna, Mińska czy Cegłowa, być może komunistów. Złożył doniesienie ponieważ nie chciał, by jego dobytek został zniszczony przez ewentualne bombardowanie i żeby Polacy zostali za to obwinieni.

    Następnie przesłuchany został Moszek Goldstein. Nie posiadał majątku, zeznał, że nie należał do żadnej partii politycznej i nigdy nie był komunistą.
    W nocy z 23 na 24 czerwca pełnił wartę nocną w Mieni. Każdej nocy sołtys, Paweł Domański, wyznaczał Polaka i Żyda do straży wiejskiej, podczas której obchodzili okoliczne domy. Moszek Goldstein wrócił z warty o 2 w nocy i poszedł spać. Około 2.30 usłyszał nadlatujące samoloty i pobiegł włączyć syrenę przeciwlotniczą. Gdy wszczęto alarm, wszyscy mieszkańcy wsi pobiegli razem na miejsce zbiórki. Goldstein zaprzeczył wszelkim zarzutom, wprawdzie miał w mieszkaniu latarki, jednak nie miał do nich baterii i od dawna nie działały. Oskarżenia Czyźkówskiego były według niego aktem zemsty.

    Przesłuchany został również drugi z braci, Jojme Goldstein. Jojme tej nocy poszedł spać o 20 i został obudzony przez brata podczas alarmu lotniczego. Nie ustalono miejsca pobytu trzeciego z braci.

    Przesłuchani zostali również Jan Kołodziejczyk, komendant ochotniczej straży pożarnej i Paweł Domański, sołtys i szwagier Czyźkówskiego. Zeznali, że od dawna znają braci Goldsteinów, nie mają im nic do zarzucenia i potwierdzili, że to Mosze Goldstein włączył alarm przeciwlotniczy. Według nich Czyźkówski miał bardzo złą reputację we wsi, był skonfliktowany ze wszystkimi. Wielokrotnie przywłaszczał sobie pieniądze czy drewno sąsiadów, czego oni ze strachu nie zgłaszali na policję. Przed wojną miał z zemsty podpalić jedno z gospodarstw.

    W trakcie następnego przesłuchania 28 czerwca 1941 Czyźkówski dopiero gdy dowiedział się, że bracia Goldstein zostaną z powodu jego donosu rozstrzelani, przyznał się do fałszywych oskarżeń. Zeznał, że nienawidzi Żydów, ponieważ nie pracują i kiedyś zagrozili mu zgłoszeniem na żandarmerię, kiedy sprzedawał cielaka.

    W wyniku dochodzenia prowadzonego przez Franciszka Krzymowskiego, komendanta polskiej policji w Mrozach, sprawa została skierowana do sądu niemieckiego w Warszawie. 26 sierpnia 1941 Czyźkówski został skazany na 4 miesiące więzienia za niesłuszne oskarżenia powodowane nienawiścią do Żydów i chęcią zemsty, co niepotrzebnie przysporzyło pracy władzom niemieckim.

    W liście, w którym sprzeciwiał się wyrokowi sądu, Czyźkówski nie przyznał się do złożenia fałszywych zeznań i ponownie opisał, że widział Goldsteinów dających sygnały rosyjskim samolotom. Miał zmienić swoje zeznania podczas drugiego przesłuchania, ponieważ nie chciał być powołany na świadka w dalszym procesie. W grudniu 1941 wniósł o uniewinnienie z powodu ilości obowiązków, które miał w swoim gospodarstwie rolnym.

    23 marca 1942 Stanisław Czyźkówski został zatrzymany. Z powodu zatrucia alkoholowego został jednak przewieziony do szpitala. Po czterech dniach przesłano go do więzienia w Siedlach, gdzie odbywał karę do 22 lipca 1942. Brak dalszych informacji o braciach Goldstein.

  • 1941-06-26
  • in the Ghetto
  • denunciation , Poles operations
  • antisemitism, Polish Police, outside of Warsaw