Grudzień 1941 r. Na ul. Zamenhofa, co kilka me...

  • YES
  • Grudzień 1941 r. Na ul. Zamenhofa, co kilka metrów leżał trup przykryty arkuszem papieru, przyciśniętym na rogach kamieniami. Spod papieru wystawały nogi pozbawione butów i skarpet. Pod ścianami, na śniegu siedziały dzieci w łachmanach, których rodzice umarli z głodu, chorób lub zostali zabici. Była to jedna z najruchliwszych ulic getta. Jeździł po niej tramwaj z gwiazdą Dawida, zaprzężony w konie. Jeździły ryksze ciągnięte przez ludzi. W rikszach siedzieli dobrze odkarmieni mężczyźni i kobiety w futrach i z żydowskimi opaskami na rękach. Po ulicy, przy krawężniku snuli się obdarci mężczyźni szukający niedopałków papierosów. Dzieci w łachmanach wyrywały ludziom torebki lub paczki. Podjeżdżały ciężarówki przywożące do getta nowych mieszkańców z małych miasteczek. Ulicą chodziły dwa rodzeństwa. Jedno rodzeństwo to około 16-letni chłopiec z siostrzyczką. Chodzili przytuleni i śpiewali pięknymi głosami "Marlene". Drugie rodzeństwo t 9-10-letnie bliźnięta w łachmanach, bardzo wynędzniali. Kilka miesięcy później chłopiec zmarł. Wygląd ludzi zagłodzonych był charakterystyczny: zapadnięta górna część twarzy, obrzęk dolnej, opuchnięte nogi. Ulicą chodzili też ludzie wystrojeni, syci.

  • 1941-12-00
  • in the ghetto
  • poor, the rich, children, communication, street, beggars