Given name: nieznane Family name: Lifschitz

  • NO
  • Male
  • nieznane
  • Lifschitz
  • 1943
  • Warszawa
  • No
  • Not in Warsaw
  • Poznań
  • Warszawa; Pawiak
  • Jewish
  • good
  • other danger, recognition
  • Na długo przed wojną zmienił nazwisko na polskie. Miał dobry wygląd, blondyn o niebieskich oczach. Wysoki, dobrze zbudowany, przystojny. Ojciec zapewnił mu dostatnie życie, ukończył studia chemiczne. W czasie studiów był jednym z najlepszych sportowców, pływakiem i bokserem. Odbył służbę wojskową i zyskał miano najlepszego strzelca. Po studiach zamieszkał w Poznaniu, otworzył sklep z odczynnikami chemicznymi. Ożenił się z Żydówką. W Poznaniu był duży antysemityzm, więc dla dobra rodziny i interesów, przyjął nazwisko polskie. Po wybuchu wojny został wysiedlony przez Niemców z Poznania, tak jak wielu Polaków. Zamieszkał z żoną i małą córeczką w Warszawie. Urodził się mu synek. Nie poszedł do getta. Otworzył na Wolskiej małą fabryczkę produkującą chemikalia. Nawiązał kontakt z organizacjami żydowskimi i je wspierał, fabryka stała się centrum oporu żydowskiego. Pewnego dnia wyszedł wcześniej do pracy, szedł pieszo. Na ul. Wolskiej, w pobliżu fabryczki, poczuł, że jest śledzony. Pojawiło się przed nim dwóch wysokich mężczyzn, trzeci, który trzymał rewolwer, zaszedł od tyłu. Zwrócili się do niego po polsku. Lifschitz rzucił się na mężczyznę z rewolwerem i przejął broń. Zastrzelił do dwóch z mężczyzn. Przy próbie strzału do trzeciego, zaciął się pistolet. Ten trzeci zaczął wołać o pomoc. Zjawili się niemieccy żandarmi. Został zawieziony na Szucha. Przesłuchiwał go Brandt, chciał się dowiedzieć jak Lifschitz zdołał rozbroić i zabić dwóch agentów. Po przesłuchaniu Lifschitz został odesłany do tzw. tramwaju, wspólnej celi w podziemiach. Bał się. Niemcy dużo o nim wiedzieli, znali nawet jego rodowe nazwisko. Bał się o żonę i dzieci. Rano znów przesłuchiwał go Brandt. Brandt udawał przyjaciela, obiecywał pracę, komplementował, obiecywał uwolnienie. Gwarancją, że Lifschitz nie ucieknie po uwolnieniu miał być adres zamieszkania w Warszawie, którego Niemcy nie znali. Dał się oszukać, wyjawił ten adres myśląc, że jak zostanie uwolniony, szybko ukryje się z rodziną tak, żeby ich nie odnaleźli. Został przewieziony na Pawiak z obietnicą, że wyjdzie najpóźniej za dwa dni. Trafił do żydowskiej celi nr 258. Już pierwszego dnia został, wraz z więźniami z cel, wypędzony na dziedziniec i pobity batem przez niemieckiego strażnika, Zandersa. Nie było mowy o jego uwolnieniu. Brandt urządził mu też inny spektakl. W czasie pobytu więźniów na dziedzińcu, Zanders zabrał go do bramy. Koło bramy właśnie przejeżdżał wolno samochód wiozący Żydów na egzekucję. Wśród nich zobaczył swoją żonę i dzieci. Jego synek siedział na kolanach matki. Kiedy zobaczył ojca, zaczął go wołać. Wtedy Lifschitz zrozumiał, że Brandt zrobił z niego głupca. Rzucił się na Zandersa, wyrwał mu rewolwer z kabury, ale nie zdążył strzelić. Przybiegło kilku ukraińskich strażników i tak długo bili go kolbami po głowie, że zmarł.

  • Germans operations, death
  • antisemitism, Gestapo/gendarmerie, Jewish underground movement , contacts with other Jews