Łaźnia na Pawiaku była centralnym miejscem kon...

  • YES
  • Łaźnia na Pawiaku była centralnym miejscem kontaktów między więźniami. Każdy więzień, przynajmniej raz w tygodniu, trafiał do łaźni. Każdy oddział miał wyznaczone dni kąpieli. Więźniowie z każdej celi byli w łaźni sami, żeby uniknąć kontaktów z innymi więźniami. Kontaktem pomiędzy uwięzionymi byli tzw. łaziebnicy, sześcioosobowa grupa więźniów. Urządzili oni coś na kształt poczty, która działała bardzo sprawnie. Wszystko było utrzymane w ścisłej tajemnicy. Wajchmajster z jakiegoś oddziału sprowadzał więźniów i przekazywał ich określoną liczbę wajchmajstrowi w łaźni, Ukraińcowi. Ów Ukrainiec nie zwracał uwagi na to co robią jego podkomendni, tym bardziej, że jeden z grupy łaziebnych nawiązywał z nim rozmowę. Pozostali rozdzielali grypsy, później rozdzielali papier i ołówki i chowali napisane odpowiedzi w bezpieczne miejsce. Dzięki temu osoby zatrzymane w tej samej sprawie, przetrzymywane na różnych oddziałach, mogły uzgodnić zeznania. W czasie pracy J. Hirszhauta w grupie łaziebników, w Pawiaku przebywało, w izolatkach, 5 bardzo ważnych więźniów, pilnowanych noc i dzień przez Niemców. Byli to: oficer lotnictwa angielskiego Kennedy, płk. Strużewicz, płk. Korański, płk. Rostworowski, polski skoczek z Londynu "Jerzy". Do kąpieli byli przyprowadzani razem i pilnowani przez Niemców, żeby nie rozmawiali ze sobą ani z łaziebnikami. Wachmajstrem w Pawiaku był Kowalenko. Źle traktował więźniów, często był bestialski, był przez nich znienawidzony. Więźniowie zwrócili się z prośbą do organizacji podziemnych po stronie aryjskiej, z którymi mieli kontakt, o likwidację go. Po tygodniu dostali odpowiedź: "Pamiętajcie, waszego chłopa nie wolno ruszać". Okazało się, że Kowalenko odgrywał podwójną rolę, był w kontakcie z organizacjami podziemnymi. Niemcy mieli do niego zaufanie. Nawiązał kontakt z 4 najważniejszymi więźniami za pośrednictwem łaziebników. Ubrania więźniów szły do dezynfekcji przed kąpielą. Łaziebnicy wyjmowali grypsy z ich ubrań i przekazywali je Kowalence, w dezynfekowane ubrania władali grypsy, które Kowalenko dostarczał. W grypsach były też różne pytania i prośby do łaziebników, m.in. o rzeczy, które były im potrzebne (papierosy, zapałki, papier do pisania listów). Innym sposobem porozumiewania się z izolowanymi więźniami był szyfr, ustalony w korespondencji grypsowej. Aparaturę regulującą dopływ wody obsługiwał Finkielsztajn, prawie całkowicie ślepy. Mógł, jako jedyny, stać blisko kąpiących się więźniów, a szczególnie tych izolowanych. Zawsze stał przy aparaturze, kręcił dwoma pokrętłami regulując dopływ zimnej i ciepłej wody. Woda powinna mieć temperaturę około 40 stopni C. Finkiensztajn był wielkim niezdarą i nie nadawał się do żadnej roboty. Tak kręcił pokrętłami, że temperatura skakała od 20 do 60 stopni. Więźniowie krzyczeli do niego, gdy woda była za zimna lub za gorąca. Na ich słowa nie zważali strażnicy. Wypowiadane zdania stały się specyficznym szyfrem, wiadomością o grypsach znajdujących się w ubraniach.

  • Warsaw Ghetto Uprising, 1943, deportation
  • underground movement, prison, Jews